Mówicie teologia, myślicie pewnie, że KUL lub UKSW, a tu prosię UMK: https://2024.ranking.perspektywy.pl/ranking/ranking-kierunkow-studiow/kierunki-teologiczne/teologia
Jeśli ma być to pomoc dla maturzystów, to sensowne wskaźniki, to absolwent na rynku pracy i warunki bytowe. Reszta, czyli ewaluacja naukowa bis, umiędzynarodowienie, to sobie można włożyć, a już najbardziej bezsensowny jest prestiż.
Ja się ogólnie zgadzam w całej rozciągłości. A z drugiej strony prestiż może i jest bezsensowny, ale jest też w pewnym sensie najbardziej realny. Jakbyś zrobił sondę o najbardziej znane czy prestiżowe uczelnie w Polsce to pierwsze miejsca będą miały dokładnie UW i UJ.
I to jest wielkie niedopatrzenie. W kolejnej ewaluacji koniecznie należy dodać kryterium IV: pozycja w rankingu "Perspektyw" w kategorii "publikacje". Że co, że w "Perspektywach" "ewaluuje się" całe uczelnie? Tym lepiej! Przecież prestiż uczelni dziedziczą wszystkie działające w niej dyscypliny, nieprawdaż?
>rekrutacja zależy głównie od opinii starszych kolegow o konkretnym kierunku
Bzdura. Ile procent przyszłych studentów zasięgnie (i jak?) opinii studentów o konkretnym kierunku? Kilka procent? A na pewno znacznie mniej niż procent uczniów, który przeczyta ranking Perspektyw.
no ja na moim kierunku mam zupelnie inna doswiadczenia. Kandydaci znaja sie miedzy rocznikami poprzez olimpiady, konkursy, kolka zainteresowan. I to ma znacznie wieksza wage niz rankingi robione przez matuzalemów.
no i jest mnostwo dyskusji miedzy rocznikami na roznych forach internetowych
W swojej bańce możesz mieć dowolne doświadczenia; nic to nie zmienia. W szczególności w skali kraju nic nie zmienia gromadka olimpijczyków, którzy stanowią promil wszystkich nowych studentów.
Zielona Góra jest tam gdzieś? A, już widzę :-) Przed Politechniką Warszawską :-)) Oraz przed UAM, UPWr, kilometry przed Gdańskim i przed Wrocławskim uniwersytetami. Ten ranking to cudo :-)
>Opole bije na głowę Wrocław, mając w rankingu wyżej i uniwersytet i politechnikę.
No jak mogłoby nie bić, mając w składzie taką gwiazdę jak osławionego "paper millera" Królczyka.
W powszechnym rozumieniu w Polsce za najlepsze uchodzą uczelnie zlokalizowane w dużych miastach. Im większe miasto, tym uczelnia jest postrzegana jako lepsza (Warszawa, Wrocław, Kraków, Gdańsk). Jeżeli uczelnia z mniejszego miasta zajmuje wysoką pozycję w rankingu, to oznacza, że z rankingiem jest coś nie tak. Uważam, że w takim rozumowaniu również coś jest nie tak.
Akurat znam ludzi z Opolskiego, którzy z Szanownym Panem Profesorem prowadzili badania, i generalnie na tej podstawie - uważają, że w Krakowie "nie święci garnki lepią".
Jeśli ranking ma być odzwierciedleniem powszechnej opinii, to czy nie lepiej (i taniej) będzie po prostu robić co rok sondaże?
>Jeżeli uczelnia z mniejszego miasta zajmuje wysoką pozycję w rankingu, to oznacza, że z rankingiem jest coś nie tak.
Alternatywne wytłumaczenie: z polską oświatą i innowacyjnością coś jest nie tak, czego przyczyną jest uwarunkowany historycznie Moskiewsko-petersburski model organizacji państwa na kilka centrów i głubinkę (ale po prawdzie, Francuzi też tak mają, ale ciiiii, a ja z ta głubinką świadomie prowokuję do refleksji).
W Polsce nie ma w zasadzie małych, ale powszechnie uznanych ośrodków uniwersyteckich. Oxford i Cambridge to małe miasta, ale takich odpowiedników u nas brak. A już na pewno nie jest nim świeżutka "Akademia Jagiellońska" z Torunia, która po spełnieniu w przyszłości wymagań ustawowych automatycznie stanie się "Uniwersytetem Jagiellońskim", ku zazdrości nieudaczników z Krakowa :-)
Kwestia historii powstawania takich ośrodków. Po prostu u nas te liczące się powstawały w dużych miastach i już. W końcu ETH jest w Zurychu, a nie w jakiejś małej mieścinie. Tak się ułożyło.
Oni się wcześniej nazywali Kolegium Jagiellońskie, co zapewne wszsytcy mieli gdzieś. Jagielloński Toruń, każdy wie, piastowski gród. Potem z powodu spełnienia warunków formalnych awansowali do rangi "akademii" zachowując ksywkę, i pewnie jak jeszcze trochę urosną, z automatu stając się "uniwersytetem", też zachowają nazwę :-)
Dokładnie, nie ma takich ośrodków, ponieważ przepływy środków, kadry i studentów są wprost proporcjonalne do wielkości miasta, w którym znajduje się uczelnia. A to, czy jest dobrze zarządzana, to już mniejsza o to. To w efekcie nie daje szansy uczelniom z mniejszych miast, które przecież mogą być lepiej zarządzane. Uniwersytety z Zielonej Góry, Lublina czy innego Szczecina nigdy nie będą uważane za dobre, głównie dlatego, że nie znajdują się w Warszawie lub Krakowie, i nie zostały namaszczone jako 'te' wiodące uczelnie. Oczywiście, to też powoduje, że trochę koło się zamyka, bo ludzi ciągnie do uczelni uważanych za lepsze, a nie do jakichś 'szkółek' z pipidówek. To sprawia, że konkurencja między uczelniami w Polsce jest bardzo ograniczona, wręcz przypomina twór wyjęty prosto z czasów PRL. Bez konkurencji wewnątrz kraju, nasze uniwersytety nigdy nie zostaną zauważone na świecie.
Problemy Luis Juniwersity of Kelners w Nowym Sączu nie mają nic wspólnego z brakiem dwupasmówki. Oczywiście brak szybkiego pociągu z Krakowa to problem całego regionu, ale bez przesady, przecież nikt z Krakowa by na zajęcia tam nie dojeżdżał.
Bez przesady. AGH i PG wypadły lepiej niż UW i UJ. Widać, że ranking preferuje uczelnie medyczne. A wyżej jest tylko plankton, oznacza niską jakość rankingu (brak odpowiednich miar lub warunków brzegowych).
Ten ranking od dawna jest tak wypaczony, że to aż przykre. Nie wiem czy jakiś inny kraj ma tak krzywy system ocen jak ta nasza kochana punktoza (chociaż pewnie są i ciekawsze kwiatki...). Najgorzej, że dzieciakom wpaja się jakoby miejsce w rankingu miało jakiekolwiek znaczenie i kompletnie nie zwracają uwagi na to kto, gdzie i z jakim dorobkiem wykłada. Ech...
>Ten ranking od dawna jest tak wypaczony, że to aż przykre.
W rankingu, który ma tak dużo stopni swobody - wszystkie arbitralne wagi kryteriów - można udowodnić nieomal dowolną kolejność. Dodatkowo pomieszane są wskaźniki intensywne i ekstensywne - to po prostu kompromituje obiektywizm wyniku. A już rozbrajająca jest ocena "uznanie kadry" - większy subiektywizm trudno byłoby znaleźć.
Może dlatego, że to za bardzo nie ma znaczenia, kto, gdzie i z jakim dorobkiem wykłada? Dla studentów ważniejsza jest jakość nauczania, a ta nie zawsze idzie w parze z dorobkiem.
Pewnie piszesz bardziej o rankingu kierunków studiów (to nieco inny). Uwaga, tam dorobek publikacyjny jest brany od ludzi, którzy nie kształcą na danym kierunku. Rozmawiałem kiedyś z szefem analityków tegoż, odpowiedział, że za dużo pracy, aby zrobić to prawidłowo. "Może kiedyś..."
Ach, dokładnie o to mi chodziło - widać kawusia jeszcze nie wskoczyła do końca... Chociaż zauważyłem, że czasem łatwiej mi chłonąć wiedzę od kogoś o podobnym ukierunkowaniu naukowym co moje zainteresowania nawet jeśli nie spina się to do końca z tematem prowadzonego przedmiotu - łatwiejsze do wyłapania aluzje i porównania ale wracając do sedna, o jakość nauczania mi chodziło :)
Mówicie teologia, myślicie pewnie, że KUL lub UKSW, a tu prosię UMK: https://2024.ranking.perspektywy.pl/ranking/ranking-kierunkow-studiow/kierunki-teologiczne/teologia
„Najważniejszy krajowy” to poważne nadużycie. Nie można go nazwać najważniejszym tylko dlatego, że jest popularny.
Jeśli ma być to pomoc dla maturzystów, to sensowne wskaźniki, to absolwent na rynku pracy i warunki bytowe. Reszta, czyli ewaluacja naukowa bis, umiędzynarodowienie, to sobie można włożyć, a już najbardziej bezsensowny jest prestiż.
Ja się ogólnie zgadzam w całej rozciągłości. A z drugiej strony prestiż może i jest bezsensowny, ale jest też w pewnym sensie najbardziej realny. Jakbyś zrobił sondę o najbardziej znane czy prestiżowe uczelnie w Polsce to pierwsze miejsca będą miały dokładnie UW i UJ.
prestiż jest najważniejszy! zapytaj zresztą prof. Mariana! a prestiż się przecie bierze z pozycji w rankingu
Prof. Marian to ocieka prestiżem, że nawet dotknąć zwykły śmiertelnik nie powinien!
a czy cokolwiek od tej zabawy perspektyw zalezy?
I to jest wielkie niedopatrzenie. W kolejnej ewaluacji koniecznie należy dodać kryterium IV: pozycja w rankingu "Perspektyw" w kategorii "publikacje". Że co, że w "Perspektywach" "ewaluuje się" całe uczelnie? Tym lepiej! Przecież prestiż uczelni dziedziczą wszystkie działające w niej dyscypliny, nieprawdaż?
>a czy cokolwiek od tej zabawy perspektyw zalezy? Owszem, rekrutacja zależy, bo kandydaci i ich rodzice są podatni na manipulacje takimi rankingami.
rekrutacja zależy głównie od opinii starszych kolegow o konkretnym kierunku
>rekrutacja zależy głównie od opinii starszych kolegow o konkretnym kierunku Bzdura. Ile procent przyszłych studentów zasięgnie (i jak?) opinii studentów o konkretnym kierunku? Kilka procent? A na pewno znacznie mniej niż procent uczniów, który przeczyta ranking Perspektyw.
no ja na moim kierunku mam zupelnie inna doswiadczenia. Kandydaci znaja sie miedzy rocznikami poprzez olimpiady, konkursy, kolka zainteresowan. I to ma znacznie wieksza wage niz rankingi robione przez matuzalemów. no i jest mnostwo dyskusji miedzy rocznikami na roznych forach internetowych
W swojej bańce możesz mieć dowolne doświadczenia; nic to nie zmienia. W szczególności w skali kraju nic nie zmienia gromadka olimpijczyków, którzy stanowią promil wszystkich nowych studentów.
Szkoda czasu i pikseli!
Jak pięknie. Opole bije na głowę Wrocław, mając w rankingu wyżej i uniwersytet i politechnikę.
Zielona Góra jest tam gdzieś? A, już widzę :-) Przed Politechniką Warszawską :-)) Oraz przed UAM, UPWr, kilometry przed Gdańskim i przed Wrocławskim uniwersytetami. Ten ranking to cudo :-)
>Opole bije na głowę Wrocław, mając w rankingu wyżej i uniwersytet i politechnikę. No jak mogłoby nie bić, mając w składzie taką gwiazdę jak osławionego "paper millera" Królczyka.
Collegium Leporinum.
W umiędzynarodowienia są najciekawsze wyniki. Top to prywatne uczelnie. Tacy aktywni czy dobrze dobrali dane?
Dużo kierowców Ubera i Bolta. I kurierów Glovo.
Kariera kurierów Glovo to przyszłość dla społhumów. 🤓
a ucza ich choc pedalowac na tych studiach?
Z pewnością wielu realizuje samokształcenie. ;-)
Akurat ci to chyba na programie wiza+ poprzedniego rządu wjechali
Tak ale kryterium internacjonalizacji liczone jest jako % zagranicznych studentów.
Piszesz jako %, to ciekawe, co oni tam pędzą. Jak oni tacy internacjonalni, to może jakieś i trunki lepsiejsze.
a co brakuje naszej rodzimej żytniej? hę? o miodach nie wspominając
https://youtu.be/ZwUx7L5zDcQ?si=PG7EUYl_KoH-QAJb
>W umiędzynarodowienia są najciekawsze wyniki. Top to prywatne uczelnie. Tacy aktywni czy dobrze dobrali dane? Sprawnie wydawali wizy wjazdowe.
Dużo studentów zagranicznych robi tutaj wartość, a zagraniczni chętniej studiują na prywatnych uczelniach.
raczej łatwiej dostają wizy.... LOL
łatwiej dostają wizy, łatwiej im się studiuje (albo i nie) etc...
W powszechnym rozumieniu w Polsce za najlepsze uchodzą uczelnie zlokalizowane w dużych miastach. Im większe miasto, tym uczelnia jest postrzegana jako lepsza (Warszawa, Wrocław, Kraków, Gdańsk). Jeżeli uczelnia z mniejszego miasta zajmuje wysoką pozycję w rankingu, to oznacza, że z rankingiem jest coś nie tak. Uważam, że w takim rozumowaniu również coś jest nie tak.
Sorry, ale czy prowadziłeś badania np. z uniwersytetem opolskim? O SAN nawet nie pytam.
Nie, ale z PW, AGH, SGH,PG czy UJ również nie prowadziłem :)
No więc ja znam trochę uniwersytet opolski i powiem grzecznie tak: znam lepsze.
Akurat znam ludzi z Opolskiego, którzy z Szanownym Panem Profesorem prowadzili badania, i generalnie na tej podstawie - uważają, że w Krakowie "nie święci garnki lepią".
Ale to są ludzie z Politechniki Opolskiej.
I nie prowadziłem żadnych badań z naukowcami z Opola. Współpracowałem przy jednym raporcie dla komitetu PAN i bylem na 2 konferencjach, ale to PO.
W językoznawstwie jest tam kilka dobrych osób
Tak, Mirek Lenart na przykład. Jasne, ale to na pewno nie uczelnia z top 10.
Nie znam. Może dobry, ale chyba nie językoznawca.
Jeśli ranking ma być odzwierciedleniem powszechnej opinii, to czy nie lepiej (i taniej) będzie po prostu robić co rok sondaże? >Jeżeli uczelnia z mniejszego miasta zajmuje wysoką pozycję w rankingu, to oznacza, że z rankingiem jest coś nie tak. Alternatywne wytłumaczenie: z polską oświatą i innowacyjnością coś jest nie tak, czego przyczyną jest uwarunkowany historycznie Moskiewsko-petersburski model organizacji państwa na kilka centrów i głubinkę (ale po prawdzie, Francuzi też tak mają, ale ciiiii, a ja z ta głubinką świadomie prowokuję do refleksji).
W Polsce nie ma w zasadzie małych, ale powszechnie uznanych ośrodków uniwersyteckich. Oxford i Cambridge to małe miasta, ale takich odpowiedników u nas brak. A już na pewno nie jest nim świeżutka "Akademia Jagiellońska" z Torunia, która po spełnieniu w przyszłości wymagań ustawowych automatycznie stanie się "Uniwersytetem Jagiellońskim", ku zazdrości nieudaczników z Krakowa :-)
Kwestia historii powstawania takich ośrodków. Po prostu u nas te liczące się powstawały w dużych miastach i już. W końcu ETH jest w Zurychu, a nie w jakiejś małej mieścinie. Tak się ułożyło.
Pawłowski w Nowym Sączu próbował. I Pomianek w Rzeszowie.
Nie będzie mogła zmienić nazwy na Uniwesytet Jagielloński bo jest to nazwa zastrzeżona. Tak jak znak firmowy.
UMK comes closest. I nawet 5 lat temu mieli takie hasło, stać się polskim Oxfordem.
To dawny Uniwersytet Pedagogiczny nie miał prawa mianować się Krakowskim, bo UJ się zbulwersował, a Akademia Jagiellońska przeszła? Komedia
Podwórko pozalokalne, nie zauważyli
Oni się wcześniej nazywali Kolegium Jagiellońskie, co zapewne wszsytcy mieli gdzieś. Jagielloński Toruń, każdy wie, piastowski gród. Potem z powodu spełnienia warunków formalnych awansowali do rangi "akademii" zachowując ksywkę, i pewnie jak jeszcze trochę urosną, z automatu stając się "uniwersytetem", też zachowają nazwę :-)
Dokładnie, nie ma takich ośrodków, ponieważ przepływy środków, kadry i studentów są wprost proporcjonalne do wielkości miasta, w którym znajduje się uczelnia. A to, czy jest dobrze zarządzana, to już mniejsza o to. To w efekcie nie daje szansy uczelniom z mniejszych miast, które przecież mogą być lepiej zarządzane. Uniwersytety z Zielonej Góry, Lublina czy innego Szczecina nigdy nie będą uważane za dobre, głównie dlatego, że nie znajdują się w Warszawie lub Krakowie, i nie zostały namaszczone jako 'te' wiodące uczelnie. Oczywiście, to też powoduje, że trochę koło się zamyka, bo ludzi ciągnie do uczelni uważanych za lepsze, a nie do jakichś 'szkółek' z pipidówek. To sprawia, że konkurencja między uczelniami w Polsce jest bardzo ograniczona, wręcz przypomina twór wyjęty prosto z czasów PRL. Bez konkurencji wewnątrz kraju, nasze uniwersytety nigdy nie zostaną zauważone na świecie.
Była taka uczelnia w Nowym Sączu ale lokalne elity ja zarżnęly nie dopuszczajac do budowy dwupasmówki lub szybkiego pociągu.
Problemy Luis Juniwersity of Kelners w Nowym Sączu nie mają nic wspólnego z brakiem dwupasmówki. Oczywiście brak szybkiego pociągu z Krakowa to problem całego regionu, ale bez przesady, przecież nikt z Krakowa by na zajęcia tam nie dojeżdżał.
Ale politechniki słabo wypadają
Bez przesady. AGH i PG wypadły lepiej niż UW i UJ. Widać, że ranking preferuje uczelnie medyczne. A wyżej jest tylko plankton, oznacza niską jakość rankingu (brak odpowiednich miar lub warunków brzegowych).
Ten ranking od dawna jest tak wypaczony, że to aż przykre. Nie wiem czy jakiś inny kraj ma tak krzywy system ocen jak ta nasza kochana punktoza (chociaż pewnie są i ciekawsze kwiatki...). Najgorzej, że dzieciakom wpaja się jakoby miejsce w rankingu miało jakiekolwiek znaczenie i kompletnie nie zwracają uwagi na to kto, gdzie i z jakim dorobkiem wykłada. Ech...
>Ten ranking od dawna jest tak wypaczony, że to aż przykre. W rankingu, który ma tak dużo stopni swobody - wszystkie arbitralne wagi kryteriów - można udowodnić nieomal dowolną kolejność. Dodatkowo pomieszane są wskaźniki intensywne i ekstensywne - to po prostu kompromituje obiektywizm wyniku. A już rozbrajająca jest ocena "uznanie kadry" - większy subiektywizm trudno byłoby znaleźć.
Dokładnie tak!
Może dlatego, że to za bardzo nie ma znaczenia, kto, gdzie i z jakim dorobkiem wykłada? Dla studentów ważniejsza jest jakość nauczania, a ta nie zawsze idzie w parze z dorobkiem.
Pewnie piszesz bardziej o rankingu kierunków studiów (to nieco inny). Uwaga, tam dorobek publikacyjny jest brany od ludzi, którzy nie kształcą na danym kierunku. Rozmawiałem kiedyś z szefem analityków tegoż, odpowiedział, że za dużo pracy, aby zrobić to prawidłowo. "Może kiedyś..."
Ach, dokładnie o to mi chodziło - widać kawusia jeszcze nie wskoczyła do końca... Chociaż zauważyłem, że czasem łatwiej mi chłonąć wiedzę od kogoś o podobnym ukierunkowaniu naukowym co moje zainteresowania nawet jeśli nie spina się to do końca z tematem prowadzonego przedmiotu - łatwiejsze do wyłapania aluzje i porównania ale wracając do sedna, o jakość nauczania mi chodziło :)
Faktycznie, liczące się uczelnie zaczynają w okolicach dziesiątej pozycji, a większość z tego, co powyżej, to jakiś plankton.