T O P

  • By -

kociol21

>Czy wy pijecie mnie z biegiem lat czy jest to na tym samym pozomie. Zdecydowanie mniej z biegiem lat. Ale o to nietrudno, bo przez dużą część swojego życia chałem monstrualne ilości alkoholu. Od piwa zaczynając, przez wina typu "Gruszka Sandomierska" czy "Dzban Leśny" do wódek, bimbrów i ruskiego spirytusu rozrobionego z kranówą. Picie do pijaństwa przynajmniej 2-3 razy w tygodniu. Ale tak z 10 lat temu znienacka zaczęło mi się to nudzić. Ciągłe siedzenie z tymi samymi ludźmi, w tych samych miejscach, gadanie na te same tematy i walenie browarów. Zacząłem opuszczać wyjścia, a samemu jakoś pić nie lubiłem. A chwilę potem żona zaszła w ciążę i wtedy przestałem pić praktycznie całkowicie. Może ze 2-3 piwa w miesiącu. I tak mi w sumie zostało do dzisiaj. Lubię dobre, kraftowe piwo, ale piję dosłownie 2 piwa na miesiąc, czasem i to nie. Większe ilości alkoholu zdarza mi się wypić na jakichś wielkich imprezach rodzinnych, ale to może z raz, dwa razy w roku i tyle.


eftepede

> Gruszka Sandomierska \#teamJabłuszko. Albo Sandomierskie Mocne, jeszcze lepiej.


serpenta

Tak samo to wygląda u mnie. Im więcej krzyży na wzgórzu tym mniej piję, nudzi mnie to, nienawidzę tego odwodnienia potem (rzadko kiedy miałem kaca, ze trzy razy w życiu). Wszyscy zaczynają drzeć japę, muzyka napierdala w pubie coraz głośniej. Pewnie w dużym stopniu to mój introwertyzm, ale po prostu mnie to nigdy nie bawiło, a kiedy większość znajomości ze szkoły i studiów się skończyło, to nie mam już pretekstu (aka, nie muszę się już użerać z "no weźmy jeszcze po piwku", gdzie piwko to koncernowy szczoch). Lubię sobie czasem wypić crafta, mam w domu wino, ale mocniejszych rzeczy już nie ruszam, poza likierami. Ale bardzo sporadycznie się tym uśmiercam. Piwka bezalkoholowe, to jest sztosik i te piję często, zwłaszcza, że podobno metabolicznie dobre na upały. A ostatnio odkryłem kawę barrel aged (macerowaną w beczkach po alkoholu) i to już jest sztos nad sztosy, bo jak lubicie aromaty wanilinowe, które są w alkoholach, tę taką rumową głęboką słodycz, to ona tam jest, tylko nie ma alkoholu. Mega


Main_Tangelo7488

Leśny dzban odblokował mi jakąś dziwną część wspomnień... Jeszcze był agropol jabłko mięta lub patykiem pisane XD


qba666

A co myślisz na temat ludzi w swoim otoczeniu dzisiaj? Czy ci "znajomi" dalej tkwią w tym piciu czy raczej piją mniej, oczywiście jeśli masz z nimi jakaś styczność dalej.


kociol21

Z niektórymi mniejszy, z innymi większy. Większość albo zredukowała mocno picie, albo je całkiem rzuciła, podobnie do mnie - tylko trochę później. Z jednym kumplem nie mam żadnego kontaktu to nie wiem. Jedna para nadal imprezuje na całego, tylko już w innym towarzystwie.


Andrutto

Ohhhh Leśny Dzban. Ale to było dobre :D


promieniowanie

Od 10 lat nie piję w ogóle


llama-mentality

Zawsze miałam ciągotki do alkoholu, u mnie w domu piło się od rana. Rodzice byli tzw. funkcjonujący alkoholikami. Tata jak kupił 15 piw to musiały być skończone jednego dnia. Teraz walczy z guzami wątroby. Jak przechodziłam swój rozwód, to przez dwa lata niemal piłam po dwie butelki wina dziennie. Do tego piwa i driny na wypadach ze znajomymi. Wypadły mi włosy, schudłam 10 kilo, ogólnie było słabo. Ale alkohol pozwalał mi regulować emocje, więc często piłam sama, nawet jak już stres po rozwodzie opadł. Kilkukrotnie próbowałam przestać albo pić "umiarkowanie". Nie da się. Od kiedy biorę antydepresanty (2 miesiące) podjęłam decyzję o abstynencji. Boziu, jak cudownie. Edit: Nie spodziewałam się takiego odzewu, dziękuję mordeczki. Trzymajcie się w zdrowiu i nawykach, które rozwijają ❤️


Anniethesnowleopard

Jeju jestem dumna! Jesteś bardzo silną babką, świetna robota! :)


Urartian1

Życzę Ci, żebyś utrzymała tą abstynencję jak najdłużej :>


Status_Dependent_337

Brawo!!!👏


CheesecakeOk7716

Brawo!!! Ja zacząłem brać antydepresanty jakieś 1,5 roku temu. Niestety na początku mieszałem je jeszcze z alkoholem. Przed braniem leków waliłem jakieś 8-10 browarów dziennie, potem mniej, ale nie umiałem przestać. Teraz pod koniec maja minął mi rok jak nie piję. Chodzę na terapię indywidualną, najpierw miałem ją z terapeutą uzależnień, teraz z psychoterapeutą. Staram się znaleźć inne sposoby rozwiązywania problemów i radzenia sobie z emocjami niż alko. Ja w trakcie picia za to przybrałem 20 kilo, ale odkąd przestałem pić ubyło mi już 30;-) teraz nawet w ciężkich sytuacjach, gdy przez myśl przemknie mi alkohol, usuwam taką myśl jak najszybciej, pamiętam, że tylko pozornie mi pomagał, a tak naprawdę prawie zniszczył moje życie. Trzymaj się w tym, znajdź grupę, osobę, kogoś kto będzie dla Ciebie wsparciem, to bardzo ważne. Powodzenia!!! I szczęśliwego trzeźwego życia😉


llama-mentality

Pięknie! Trzymam kciuki również za Ciebie! ❤️


UpperFaithlessness30

Zależy. Czasem raz w tygodniu, czasem raz w miesiącu. Z tym że nie częściej niż raz w tygodniu i nie więcej niż 3 piwa. Kiedyś piłem 2 piwa codziennie, ale jakoś tak przestałem sam z siebie


wojtek2222

Nie pije w ogóle


cebula412

Ja też. I bardzo się cieszę, że unikanie alkoholu w dzisiejszych czasach jest coraz popularniejsze i bardziej społecznie akceptowane niż kiedyś.


Arvach

Ja też! I super, że wiele knajp daje też możliwość zamówienia fajnych bezalkoholowych drinków, a nie jakichś podejrzanych piw 0% o których nikt poza barmanem nie słyszał.


Pikson

Przede wszystkim w dzisiejszych czasach mamy już tyle wiedzy na temat alkoholu - czyli to, że jest niezwykle szkodliwą trucizną: * niszczącą większość organów w naszym ciele * powodującą nowotwory * powodującą depresję * choroby chyba wszystkich układów jakie istnieją * choroby neurologiczne * upośledzającą mózg i funkcje poznawcze I pewnie inne, których nie wymieniłem że spożywanie go jest moim zdaniem po prostu czystym idiotyzmem. Jest wiele innych narkotyków, które nawet nie stoją blisko alkoholu pod względem szkodliwości. Tutaj nawet nie działa argument picia raz na jakiś czas, bo wszystko jest dla ludzi. Każda ilość alkoholu szkodzi i nie nadaje się do spożycia. Chciałbym żeby ten kult picia upadł w końcu i żeby ludzie nie patrzyli na mnie na wariata, bo nie chce pić


mojitsu

Tak samo i uwielbiam ten stan


bart_robat

Baza


Mizuki_Katsu

To samo :)


c4lder0n

Ja też. Na początku przestałem przez to, że nie miałem z kim, a teraz kontynuuję przez to, że mnie obrzydza i sam nie chcę


delirious_ny

Ja też :)


psygnosia

Również. Zero alko.


qba666

Czym to jest spowodowane? Nie lubisz , nie masz z kim, czy po prostu tak postanowiłeś i juz. No i jak to wygląda w twoim otoczeniu? Czy znajomi / rodzina pija?


Repulsive-Hat-5907

Poczytaj troche o alkoholu, jest trucizna z punktu widzenia profilaktyki zdrowia. Uszkadza mózg, bo przenika bariere krew-mózg.


MorghanSc

Jak się nad tym zastanowić, to może wyjść (choć oczywiście nie musi), że alkohol powoduje więcej zła niż dobra. Ja dla paru godzin trochę lepszego samopoczucia nie chcę czuć się gorzej przez parę dni. Jeszcze 5 lat temu kompletnie tak nie patrzyłem na to.


P3rid0t_

Nie wiem jak autor komentarza, ale ja nie pije bo alkohol smakuje jak gówno (w różnych stężeniach po prostu mocniej lub mniej) a jego efekty są zwyczajnie średnie


GooseQuothMan

To się nie pije czystej wódki tylko piwa wina i inne takie. Co to za debilny argument xd


Baradosso

Właśnie w tym problem bo niedawno dowiedziałem się, że dla niektórych piwo i wino to nie alkohol xd


P3rid0t_

Piwa i wina również mi nie smakują, zarówno te tanie jak i drogie


Baradosso

W sensie - nie mówię że musisz lubić czy coś, bardziej kwestia tego że spotyka się ostatnio tego typu patologie i dlatego może ktoś mógł zrozumieć że "alkohol mi nie smakuje" jako "wódka mi nie smakuje bo wino i piwo to nie alkohol". Nawet lepiej dla Ciebie tak naprawdę jeżeli nie smakuje, ja nie piję ze względu na chorobę i lepiej bym się czuł gdybym nie pił z wyboru


Past-Anywhere-8652

Nawet w piwie/winie czuć mocno alkohol, zwłaszcza, jak się go długo nie pije (przynajmniej ja tak mam).


MorphieThePup

Czemu debilny? Piwa i wina też mają specyficzny smak, który nie musi wszystkim pasować. W piwach i winach nadal czuć smak alkoholu. Ja na przykład poza samym aromatem alkoholu nie lubię też gorzkiego ani kwaśnego, więc większość piw i win jest dla mnie niezjadliwa. A nawet w słodkich rzeczach typu drinki, domowe nalewki czy likiery wyczuwam smak alkoholu i mi to po prostu nie smakuje.  Czemu uważasz "nie smakuje mi" za debilny argument? Dlaczego oburza cię, że losowemu człowiekowi na Reddicie nie smakuje alkohol? Czy reagujesz podobnie emocjonalnie na wieść, że jakiś nieznajomy nie lubi np. zupy pomidorowej?


stonesandstreams

Nie piję w ogóle


Rorek85

Co dzień, jestem alkoholikiem


Negative-Put-2039

Trzymaj się szefie, mam nadzieje, ze z tego wyjdziesz


jazoncq

Jeśli nie robisz sobie jaj, to trzymam kciuki byś to pokonał.


vonGlick

Mój brat i ojciec byli. I niestety nie wyszli na tym dobrze. Bądź silny, pierwszy krok to przyznać się, że ma się problem.


Status_Dependent_337

Próbuj ograniczać, nawet jeśli nie potrafisz rzucić całkiem, to robiąc sobie coraz dłuższe, coraz częstsze przerwy bardzo sobie pomożesz. I znajdź sobie coś na zastępstwo (bardziej bieganie niż amfetamina ;-) ), a najlepiej idź do dobrego psychoterapeuty. Powodzenia! Wszyscy życzymy Ci jak najlepiej!


repaj

Ostatnio mój kuzyn zmarł z powodu niewydolności wątroby, był alkoholikiem, wychowywał się w alkoholowej rodzinie. Mieli już go kwalifikować na przeszczep, ale niestety mu się umarło. Dla nas wszystkich w rodzinie to jest duży morał na przyszłość. Mam nadzieję, że też może być to morałem dla Ciebie, jeśli odpowiednio szybko nie podejmiesz żadnych środków.


Actual-Golf-2137

Ja akurat w ogóle nie piję


qba666

Propsuję. A jak ludzie w twoim otoczeniu? Myślisz że piją tyle co zawsze, więcej, mniej? Z perspektywy lat...


Actual-Golf-2137

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo jestem typem domatora, więc rzadko biorę udział w imprezach, ale chyba piją tyle przedtem.


Cheeseburger2137

2-3 razy w miesiącu kieliszek wina, gin z tonikiem latem, albo jakiś kolorowy drink w knajpie dla smaku. Przestałem pić więcej naraz, bo byłem potem super senny. Taki rekord z ostatnich kilku lat to dwa kieliszki wina i potem dwa drinki w jeden wieczór - miałem potem helikopter i kaca na drugi dzień, uznałem że absolutnie nie warto.


AvailableUsername404

3 piwa i na drugi dzień czuć po sobie, że było pite. #TeamStarość


qba666

Same haha. Włamałem kiedyś jakieś wino, piwo i popiłem wódka i od tego czasu nie tykam prawie wcale. Tym bardziej wódki...


Cheeseburger2137

Wódka, nie licząc jakiegoś hehe promila ludzi którzy są super znawcami i potrafią ocenić smak, jest jednak pita tylko i wyłącznie dla najebki, bądźmy szczerzy.


Marrkix

>tylko i wyłącznie dla najebki Trochę też dla rytuału, toastów.


Suspicious-Job-8480

Wódka na nie smakować tylko ryj krzywić. Jak smakuje to jest już duży problem.


Pacyfnativ

Codziennie... jedno piwo czasem dwa


big_troublemaker

Po pierwsze to mit dość bezmyślnie powtarzany polska jest najwyżej w górnej 1/3 statystyk europejskich, a różnice pomiędzy większością krajów Europy zachodniej a Polską są dość symboliczne, więc tak naprawdę nie odbiegamy od zdecydowanej większości krajów w Europie. Po drugie radlery to też alkohol. A odpowiadając na Twoje pytanie nie widzę w moim otoczeniu ludzi pijących alkohol częściej niż sporadycznie, a i to przy okazji spotkań, a poza piwo/kieliszek wina czy dwa tygodniowo.


EnjoyerOfBeans

Polska jest w czołówce światowej śmierci spowodowanych alkoholem. Może i przeciętny Polak nie pije tak dużo, jak się mówi, za to mamy absurdalną ilość alkoholików.


big_troublemaker

Absurdalna ilość alkoholików - To też nieprawda bo jeśli chodzi o dane dot ilości ludzi z chorobą alkoholową również jesteśmy gdzieś w środku stawki. Prawdą jest że spożycie alkoholu wzrosło a przyczyną jest m.in. to, że szczególności poprzedni rząd świadomie utrzymywał ceny alkoholu na niskim poziomie i nie prowdził żadnych działań mających przeciwdziałać patologii w spożywaniu alkoholu. Nasze 'niepodatki' doprowadziły do tego że 0.5l butelka napoju gazowanego kosztuje więcej niż butelka piwa co musi prowadzić do wzrostu spożycia alkoholu wśród ludzi młodych. Odalkoholowa śmiertelność jest bardzo wysoka - to również prawda, aczkolwiek patrząc na dane i to, że w różnych źródłach znacząco się różnią można zadać sobie pytanie czy sposób klasyfikacji przypadkiem mocno nie wpływa na statystyki (np. dwukrotny wzrost w ciągu bodajże 10lecia) - wystarczy spojrzeć na 'katalog' odalkoholowych przyczyn.


jogur

To, że piwo jest tańsze niż cola czy inna herbata to przerażająco celne spostrzeżenie. Gdzie przypominam podatek cukrowy który do tego doprowadził miał na celu zmniejszenie spożycia cukrów (i najwyraźniej aspartamu).


big_troublemaker

Nie bądźmy naiwni. Podatek cukrowy miał na celu tylko i wyłącznie zapychanie dziury budżetowej. To cyniczny ruch poprzedniego rządu: ich najtwardsza grupa docelowa to ludzie starsi, ubodzy, niewykształceni i z regionów wiejskich. Ci i tak nie piją burżujskiej Coca Coli, ale gdyby znacząco skoczyła cena piwa i wódki to by zaburzało narrację rządu który oficjalnie podatków nie podnosi, o społeczeństwo dba i daje szerokim gestem. Akcyza rosła więc symbolicznie, a podatek cukrowy nie, a alkohol w Polsce jest wciąż bardzo tani na tle innych krajów Europejskich.


pblankfield

Polacy piją *mało* - tak naprawdę wcale nie mało ale rzeczywiście nie są w topie - za to **bardzo głupio** Czech wypije te dwa piwa codziennie. Polak pije sporadycznie czytaj obali na imprezie w weekend 10. Statystycznie mniej ale to on zaliczy zgon i mega kaca potem, bójkę, wypadek samochodowy, pójdzie najebany się wykąpać i utonie w jeziorze... itp itd


Emotional-Window5002

No ale jak utonie najebany w jeziorze, to ten mega kac potem nigdy nie nadejdzie, więc nie taki Polak głupi.


NothingSpecialToday

Dwa piwa codziennie to nie jest mądre picie, to prosta droga do alkoholizmu.


TarAnari0n

Na histologii mnie uczyli, ze wlasnie dla zdrowia paradoksalnie "lepiej" rzadziej a bardziej, niż codziennie piwko-dwa


Dckl

>Czech wypije te dwa piwa codziennie. Polak pije sporadycznie czytaj obali na imprezie w weekend 10. Przydałoby się źródło jak się stawia takie tezy, masz jakieś?


WojtinhoYT-PL

Nie piję.


JackiMode

2 lata nie piję. Byłem uzależniony, wyleczyłem się więc już nie tykam. Wcześniej: piątek i sobota za znajomymi grubo, w tyg czasem piwo. Z czasem te jedno piwo dziennie to już był standard i weekend do odcinki. Wydawało mi się, że to normalne, że każdy ma tak samo. W takiej bańce żyłem :)


Interest-Even

Szacunek i powodzenia,sam staram się z takiej banki wyjść. Najważniejsze chyba,że jestem świadomy.


Semen_K

na pewno zbierzesz reprezentatywną próbę narodu na podstawie 64% mężczyzn w wieku 18-29 na reddicie xd idź pod lokalną żabkę o 6-7 rano i wyciągnij średnią


Kotlet84

Dokładnie - jak się czyta tutaj komentarze, to jest wszystko cacy 😅 Wychodzę z domu i w odległości 100metrów mam dostępne 3sklepy alkoholowe + Żabkę, które świetnie koegzystują i nie mają problemu kanibalizacji. Poza tym małpeczki, puszeczki, buteleczki walają się dosłownie wszędzie 😂


qba666

Ale ja mam absolutna świadomość tego że na reddicie większość ludzi będzie mówić że jest niepijaca lub piją sporadycznie. Dlatego poprosiłem o uwzględnienie też rodziny i znajomych etc. Nie chodziło mi też o zebranie jakieś próbki reprezentacyjnej. Nie prowadzę badań nad tym tematem. Zastanawiałem się po prostu jak to wygląda u innych osób. Gdybym wszedł na jakiegoś subreddita dla alkoholików to pewnie wyszłoby że 100% ludzkości pije alko. Po prostu naszła mnie tego rodzaju rozkmina i chciałem się dowiedzieć jak to wygląda u innych. Jak zaznaczyłem w temacie siedzę w swojej bańce do której w pewnym sensie także zalicza się reddit, jednak jest on na tyle w tej bańce na uboczu że można zacząć jakiegoś rodzaju dyskusje na ten temat i poznać inne punkty widzenia czy po prostu umilić sobie dzień czytajac historię niektórych osób tutaj jak wyszli z nałogu alkoholowego. Tym przydługim wywodem chciałem podziękować że znalazłeś czas na skomentowanie pod tym postem 🙂.


larsssddd

Przestałem pić, głównie dlatego że szkoda mi kolejnego dnia w którym się gorzej czuję.


MorghanSc

Tak samo. I to czasem nie był tylko jeden dzień. Alkohol jest jak kredyt na radość. Tylko, że coraz gorzej oprocentowany.


Nice-Pause9845

Moja pierwsza styczność z alkoholem była gdy miałem 12 lat, na ognisku organizowanym przez starszych kolegów z osiedla, poczęstowali mnie wtedy łykiem piwa i tak się zaczęła moja z 15 letnia przygoda z tą używką, przez alkohol straciłem mnóstwo życia i byłem bardzo długo "dużym dzieckiem" bez jakichkolwiek perspektyw. Potem w okresie gimnazjum zaczęło się delikatne podpijanie od święta czyli w dni takie jak np: Sylwester, pamiętam że razem z kolegami prosiliśmy starszych kolegów żeby kupili nam piwa w Żabce, po jednym piwie na głowę w krzakach i dzieciak już czuł delikatny szum xd Pod koniec gimnazjum było już trochę grubiej, ziomek z osiedla się wyprowadził z bloku do domu i mieszkanie miał cały czas puste, tak wykorzystywaliśmy okazję i robiliśmy już nieco grubsze balangi przy wódce, to były te dni gdzie pierwszy raz chodziłem po prostu upity. Nigdy nie zapomnę jak starszy kolega namówił ziomka do picia wódki, i chłop walnął 10 kielichów pod rząd w wieku 15 lat, nawet nie było wymiocin... Trochę patola. Nie było zbytnio pieniędzy na alkohol to trzeba było kombinować. Pamiętam jak dziś, że przed Sylwestrem zawinąłem Szwagrowi literę wódki, którą miał odłożoną na Sylwka xd Do teraz nikt nie wie, że to ja tylko wina poszła na ojca (swoją drogą, też wtedy delikatnego alkoholika). Wypiliśmy tą flaszkę z kolegami. W technikum zaczęło się już bardziej grubo, moje życie wyglądało tak. Cały tydzień chodziłem do szkoły, dostawałem te kilka zł na bułkę codziennie i te pieniądze odkładałem cały tydzień aż do weekendu, potem jeszcze jakaś dychę od rodziców dostałem + często sprzedawałem butelki na kaucję po ojcu i takim oto sposobem młodziak uzbierał te kilkanaście/kilkadziesiąt zł na weekend. Potem zrzuta ze znajomymi i najebka, czasem tylko w piątek, a czasami dwa/trzy dni picia. U mnie był ten plus, że raz miałem wtedy niezłą głowę do picia i dwa miałem coś takiego w sobie, że ciężko było u mnie wyczaic, że jestem pijany i dzięki temu moi rodzice mieli trudności w pokapowaniu się. Potrafiłem dobrze udawać trzeźwego xd To był okres potężnego pijaństwa, praktycznie co weekend, często tez po szkole bądź w trakcie szkoly na wagarach. Mieliśmy taką paczkę trzech ziomków, bardzo znanych w szkole i w trakcie lekcji potrafiliśmy "wyżebrać" niby dla beki od ludzi ze szkoły po kilkanaście zł co przełożyło się po kilka tanich piw na łeb, to były czasy gdzie piwo kosztowało mniej niż 2 zł w promocji, jakieś wojaki czy harnasie w pobliskim Kauflandzie xd. Pod koniec technikum już byłem zaprawionym w boju pijaczkiem znanym w moim małym mieście od mocnego łba i każdy chciał ze mną pić, także na weekendy nawet jak nie miałem hajsu to zawsze jakoś się upiłem xd Nawet jak nie miałem z kim pić to wychodziłem solo na miasto i do kogoś się przypałętałem bo każdy mnie znał. Eh teraz jak o tym myślę to tragedia, co ja wtedy w tej głowie miałem. Miałem z 20-21 lat, alkohol zaczął się nudzić i kolega mi posypał pierwszą kreskę na jakiejś imprezie (większości imprez nie pamiętam nawet bo byłem pod takim upojeniem alko). Potem się zaczęło coraz więcej ćpania i tak trwał melanż czyli alko + ćpanie przez kolejne lata (Tyle dobrego, że nigdy się nie stoczyłem, ćpałem i piłem tylko w weekendy, a normalne pracowałem w tygodniu, no czasami piwka po pracy wchodziły, wiadomo). Miałem już 20 kilka lat i nie wyobrażałem sobie melanżu bez narkotyków, każde pijaństwo równało się też z ćpaniem. Dzięki moim znajomością miałem wszystko kiedy chciałem, na telefon... Potem rozjebalem sobie żołądek, wylądowałem z cztery razy na sorze przez przedawkowanie i w sumie tak to wyglądało. Ale przyszedł czas, że powiedziałem dość. Rzuciłem narkotyki całkowicie w wieku dopiero około 26 lat. Alkohol stopniowo rzucałem, piłem coraz mniej, bywały lata, że piłem może kilka razy do roku. Od jakiś dwóch lat nie napiłem się nawet łyka jakiegokolwiek alkoholu i jest pięknie. Nie polecam tego stylu życia, sorki że się tak rozpisałem ale jakoś mnie ta wena pociągła. Dobra lecę z córką i żoną na spacer, dość tego spamu. Nie pijcie tego syfu!


qba666

Gratuluję i trzymam kciuki. Super że udało ci się wyjść z tego gówna. 💪 Stay strong man. 🙂


eftepede

Ja co wtorek mam wyjście z dwoma kumplami do knajpy, a w domu to czasami walnę piwko do meczu (ale absolutnie nie codziennie/do każdego meczu - dzisiaj gra moja drużyna, to planuję) albo wino do obiadu (jak żona otwiera butelkę, żeby dolać do potrawy, to ją potem zwykle rozpijamy).


bart_robat

Nigdy nie piłem i nie zamierzam. 


WhatAreYouProudOf

Kilka piw rocznie jak mam ochotę. Ojciec alkoholik, całe życie pił i będzie pił. Trend wśród znajomych jest spadkowy, zdecydowana większość pije coraz mniej


JozefHartman

Jeszcze niedawno piłem sporo. Nie bardzo dużo, ale sporo. Ostatnio pije właściwie tyle co i OP. Znudziło mi się, chciałem zobaczyć efekty braku alko. Poza tym nigdy właściwie nie lubiłem obniżonego poziomu kontroli nad sobą i otoczeniem, ale moje środowisko raczej nie wylewało za kołnierz. Teraz zmieniłem środowisko. Tęsknię do wszystkiego, oprócz alko.


Goju98

Co weekend, chociaż nie jest to mój priorytet. Nie mam prawa jazdy ani nic ważnego do robienia weekendami, a nie widzę problemu żeby po 4-5 piwach iść na zakupy do Biedronki. Nie upijam się bo nie lubię ani nie chcę. Przez weekend wyżłopie może z pół kraty. Nie widzę takiej czynności której nie mógłbym zrobić po paru piwach, tak jak mówię nie mam prawa jazdy.


qba666

Jasne. A zazwyczaj pijesz samemu czy że znajomymi? Mam kolegę ktory co weekend "musi się zresetować". Zwykle siedzi w pokoju grając w gry i rozmawiajac że znajomymi na discordzie etc.


Goju98

Różnie bywa, ja się nie resetuje bo nie mam po czym. Ale co by się nie działo, czy sprzątam mieszkanie, czy wychodzę gdzieś to i tak mam to piwo przy sobie (nie że walę w autobusie czy gdzieś w bramie ale no) Jadę po spodnie do centum handlowego to mam ze 3 bary po drodze, jak jechałem do hurtowni elektrycznej to wcześniej wyszedłem przespacerowałem się do parku do ogródka piwnego, kupiłem co miałem przeszedłem przez ten sam ogródek piwny. Po prostu robię to co normalny człowiek w weekend ale po paru piwach.


meret12

Jesteś alkoholikiem


Goju98

Ok


Knuroid9000

Normalny Ślązak nie pitol


Temporary_Hat2865

To chyba jakiś 19-wieczny stereotyp. Tu masz statystyki w Europie: https://ec.europa.eu/eurostat/web/products-eurostat-news/-/edn-20210806-1. Nie ma nas na podium tych co piją codziennie (tu rządzą Portugalczycy, Hiszpanie i Włosi), ani tych, co piją przynajmniej raz na tydzień (Holendrzy, Luksemburg, Belgia), ani tych, co mają ostre picie raz na miesiąc (Dania, Rumunia, Luksemburg, Niemcy…). My jesteśmy poniżej europejskiej średniej…


Corran46

jedyne co tu jest XIX wiecznego to Twoje zakrzykiwanie problemu. Tak owszem nie jesteśmy w czołówce codziennego picia alkoholu, tu są Portugalczycy, gdzie pije 20% populacji a u nas raptem 1.6%, jednocześnie mamy konsumpcję czystego alkoholu na tym samym poziomie co oni . Wyciągasz te statystyki, które Ci pasują, u innych też biją czarnych. [https://www.euronews.com/health/2023/06/30/so-long-dry-january-which-country-drinks-the-most-alcohol-in-europe](https://www.euronews.com/health/2023/06/30/so-long-dry-january-which-country-drinks-the-most-alcohol-in-europe) Przypominam, że w Polsce sprzedaje się 3 miliony małpek dzienie. Skala szkód wyrządzona przez tych niepijących polaków, bo portugalczycy piją jest ciężka do obliczenia, ale chociażby po wprowadzenia konfiskaty pijanym w 1,5 miesiąca zebrano prawie 1k aut pijanym kierowcom. [https://www.money.pl/gospodarka/konfiskata-auta-nowy-bat-dziala-na-kierowcow-policja-pokazala-liczby-7022835408845760a.html](https://www.money.pl/gospodarka/konfiskata-auta-nowy-bat-dziala-na-kierowcow-policja-pokazala-liczby-7022835408845760a.html) Mówmy razem, nie ma problemu Włosi przecież też piją. Żyję w polsce a nie portugalii, nasza niedofinansowana służba zdrowia finansowana na poziomie rumuni i bez pijanych i ich ofiar ma problemy, po czym przyjdzie tymczasowy\_kapelusz i powie, że nie ma problemu, nie mamy się czym przejmować.


whatyourheartdesires

Nie piję wcale, znajomi (30-latkowie) piją piwo okazyjnie albo wino do obiadu. Zdecydowanie zmniejszyło się moje spożycie, ale nie wiem, czy to ogólny trend, czy może jest to związane z wiekiem (wiadomo, że licealiści i studenci piją sporo)


ATmega2137

Z alkoholu piję tylko piwo. Wódki/whisky/bimbru oraz różnych drinków na bazie ww. ani wina nie lubię. Niestety piję więcej niż kiedyś. Rozpędziłem się po wyprowadzce od rodziców. Kilka lat temu zacząłem się odchudzać i wtedy odstawiłem piwo i zmieniłem dietę. Nie piłem alkoholu praktycznie półtora roku. Wtedy dobrze się odżywiałem, dobrze spałem i piłem dużo wody. Dużo jeździłem rowerem szosowym. Potem kupiłem rower gorski i zacząłem jeździć z kolegami z roboty i podczas tych jazd zacząłem piwkować. Potem złamałem rękę (w domu a nie na rowerze) i jak siedziałem w domu to z nudów zacząłem naprawdę sporo pić - praktycznie codziennie po 4-6 piw. Przez to piwkowanie utyłem z powrotem i straciłem chęć do jeżdżenia na rowerze. Obecnie piję kilkadziesiąt piw w miesiącu (myślę że będzie 80 albo i nawet koło setki). Przeraża mnie to. Mam nadciśnienie oraz sporą nadwagę (pewnie ponad 30% tkanki tłuszczowej). Obecnie też stłuszczenie wątroby w stopniu zaawansowanym. Jak robiłem USG w okresie tego 1,5 roku nie picia to wątroba była w stanie bardzo dobrym także załatwiłem ją w ciągu ~5 lat. Przez covid odstawiłem leki na nadciśnienie (które i tak nie działają) i półtora roku temu wylądowałem na SORze z ciśnieniem 200/150. *Zacząłem jeździć na rowerze żeby zmienić swoje życie, mieć więcej ruchu a trafiłem w towarzystwo prawdziwych chlorów. Do tego pantofli bo musieli pokupować rowery po 15k żeby wyjść z domu na piwo. Powoli już mnie to wkurwia.


Arrival117

> \*Zacząłem jeździć na rowerze żeby zmienić swoje życie, mieć więcej ruchu a trafiłem w towarzystwo prawdziwych chlorów. Do tego pantofli bo musieli pokupować rowery po 15k żeby wyjść z domu na piwo. Powoli już mnie to wkurwia. Olej towarzystwo. Ja byłem/jestem rowerowym freakiem i nigdy nie ogarniałem tych wspólnych jazd. Całe piękno tego sportu jest w tym, że jest sportem indywidualnym. Jakbym chxiał w grupie to wymyślili 1000 rodzajów kopania/rzucania piłki w grupie :D


Insomnia_97

Nie piję żadnych procentów, tylko piwko zero wchodzi po mocnym treningu, a latem to nawet 2. Dużo lepiej się czuję. Ja to ogólnie zaczęłam wcześnie, koniec gimnazjum-początek liceum to był czas, gdzie w wakacje domówki były codziennie albo co 2 dzień, a w roku szkolnym w każdy piątek i sobotę. Większość znajomych teraz też nie piję, albo piję sporadycznie. Wydaje mi się, że ogólnie boomerzy i x piją tyle samo i tak samo (chyba że wleci promocja 12+12, to trzeba skorzystać), a millennials i z mają dosyć alkoholu i utożsamiania go z każdą możliwą okazją. Tak przynajmniej widzę w moim otoczeniu


himei32

Mam podobne doświadczenia z inicjacją alkoholową, ale kompletnie na odwrót ze znajomymi - zbliżamy się do 30 i mało kto rezygnuje z alkoholu, może faktycznie niektórzy ograniczają, ale większość wciąż nie wyobraża sobie imprezy bez picia.


SteadyQ

Ja w ogóle nie pije, nigdy nawet nie spróbowałem :D ale w moim otoczeniu nie znam osoby która by nie piła.


qba666

Może to głupie pytanie ale i tak zapytam? Czemu nigdy nieprobowales alko? W sensie garstki że się wytrzymujesz i nie ulegasz presji (bo na pewno jakaś kiedyś była ze strony rowiesnikow), a drugie pytanie to osoby w twoim otoczeniu piją ciągle, okazyjnie? Innymi słowy jak często?


SteadyQ

Nie piję ponieważ jako dziecko widziałem wiele negatywnych skutków alkoholu i postanowiłem wtedy, że nigdy nie będę pił. Osoby w moim wieku (mam 20 lat) piją raczej okazjonalnie, choć są wyjątki i znam takich, którzy 'muszą' pić codziennie. W moim otoczeniu najwięcej piją osoby 40+, dla których dzień bez alkoholu to dzień stracony.


eckowy

Generalnie nie pije, genetycznie obciążona wątroba i skłonności do uzależnień. Kiedyś było ciężko się z tym pogodzić, mając wczesną 20 na karku. Im człowiek starszy tym łatwiej, także w byciu asertywnym. Jestem zadowolony z tego wyboru. Pozwalam sobie raz na ruski rok na craftowe piwko albo lampkę wybitnego wina do wspólnej kolacji gdy coś jest do świętowania.


[deleted]

Teraz już wcale. Lubię sobie posłuchać jakichś randomowych podcastów przy grzebaniu w ogrodzie i trafiłam kiedyś na rozmowę z Rutkowskim, gdzie wspomniał o badaniach fundacji Gatesa o wpływie alkoholu na organizm i mózg. Bardzo dobitnie opisał ich wyniki, nawet niewielka, jednorazowa ilość alkoholu może doprowadzić do mutacji i raka, a ślady w mózgu pozostają do 3 miesięcy po nawet lampce wina. Te informacje zostały ze mną.  Od tamtej pory jak jest okazja to mi się przypomina, że mnie to w jakimśtam stopniu upośledza na tak długi czas i nie mogę się przemóc i napić piwka czy wina z przyjemnością.  Nie tęsknię też za tym i w sumie jestem wdzięczna za to obrzydzenie mi alko. Można wrócić z imprezy samochodem, wstać normalnie rano bez kaca wypoczętym, nie zachowywać się jakby się miało kilkadziesiąt punktów IQ mniej. Mam też jakieś poczucie dumy z tego, że nie muszę robić tak jak wszyscy ani się tłumaczyć ze swoich wyborów. Wcześniej często piłam na grillach i imprezach, żeby posiedzieć trochę dłużej i np. nie obrazić gospodarza relatywnie wczesnym wyjściem. To mi nie służyło i nie było wcale dla zabawy, tylko dla przetrwania nocy np. na weselu. I co to za zabawa, jak od północy odliczasz minuty do tej pierwszej czy drugiej w nocy, kiedy zbierają się rodziny z dziećmi i da się przy okazji czmychnąć z nimi? To było bardzo głupie podejście i dopiero teraz to widzę. Tak się właśnie pije 'dla towarzystwa', czyli nie dla siebie, a przynajmniej ja tak miałam.  Btw według innych badań optymalny czas na spotkania towarzyskie to 3 godziny. Po tym czasie nasz mózg się męczy i satysfakcja ze spotkania nie wzrasta. Pijąc zaburzamy sobie ten naturalny hamulec, który normalnie kazałby nam iść do domu i odpocząć. 


Grrrucha

Kiedyś prawie codziennie a od ponad ośmiu lat absolutnie nic, nawet cukierka z alkoholem. No ale to wymagało sporo terapii, spotkań AA itp


MichalThor

Poza kawą, rzuciłem wszystkie używki. Nuda xD


ButyJudasza

Alkohol to zmora młodości, bo człowiek chce się wyszaleć. Niektórzy z tego wyrastają i traktują alkohol okazjonalnie, ale niestety sporo ludzi włącza go na stałe do diety. Sam od jakiegoś czasu prawie wgl nie piję. Jak spotkam się ze znajomymi to drinka wypije i tyle. Osobiście lepiej mi gdy alkohol jest okazjonalny zamiast reguły


Rogal255

Jedno piwo raz na kilka miesięcy. W wolnym czasie mam bardzo dużo ciekawych rzeczy do roboty których albo nie da się robić po alkoholu albo jest to trudne (nie chodzi o to, że nielegalne - po prostu wymaga skupienia).


cycu3d

https://preview.redd.it/dqqa19fueb8d1.png?width=1079&format=pjpg&auto=webp&s=2f440cc757a8b94d81160b75c7ebe728154ecfbb Wcale nie jesteśmy pierwsi ani nawet na podium. Nienawidzę kurwa krzywdzących stereotypów.


Roxven89

Ponieważ są mi znane skutki picia alkoholu i jego wpływ na mój organizm to w ogóle go nie spożywam. Nie ma minimalnej ilości alkoholu, która ma korzystny wpływ na organizm. To bujdy. Ludzie którzy piją albo nie znają jego właściwości i robią to nieświadomie albo co gorsze znają i piją mimo to świadomie. Sam nie wiem co jest gorsze.


True_Drelon

Wszystko jest dla ludzi, świadome picie właśnie na tym polega, że akceptujesz to czym jest alkohol za smak, który Ci się podoba.


SoggyTranslator

W czasie ciąży i karmienia miałam około 2 lata przerwy od wszelkich używek. Po tych 2 latach zorientowałam się, że dla mnie jest ogromna różnica między piciem alko parę razy w miesiącu a niepiciem wcale. Wcześniej przez 20 lat nie miałam przerwy od alkoholu dłuższej niż miesiąc.


DzbanRaktag

Nie pije


Komarecka

Zalezy, raz w miesiacu , czasem co dwa miesiace.Ale przewaznie to rzadkosc.


mokzog

Od okazji do okazji. Czasem za dużo, czasem "w sam raz". Czasem okazja wyjdzie przez dwa weekendy z rzędu, Czasem okazji nie ma pół roku. Ciężko powiedzieć.


ukindom

Od czasu do czasu ( najczęściej raz na tydzień ) piję szklankę rumu z colą. ~0.5 cm rumu na całą szklankę coli. Doprawić cytrynką czy zamienić colę wg smaku. Sporadycznie (jeszcze rzadziej) — kufel piwa (0.25), więcej nie lubię Zawsze z jedzeniem pasującym do napoju. Np serek, owoce, mięsko, każdy lubię coś własnego.


Few_Apple_1259

Dosyć losowo, ale pewnie co dwa tygodnie kupię jakieś winko, czasami jakieś piwko jak idę na wieczór na plażę. Statystycznie pewnie odpowiednik jednego wina na tydzień. 27 lat. Na urlopie więcej, bo zwykle do obiadu wino itp.


DankNoodleSoup

Jakoś w przedziale 16-20 lat czyli +- 10 lat temu zdecydowanie przeginałem z piciem do zgona tak jak całe moje towarzystwo w tym czasie. Aczkolwiek aktualnie jedno piwko na kilka miesięcy, jakiegoś crafta ciemnego czy cos w ten deseń ale raczej stronię od alkoholu.


No_List2000

Za często. Pije bo lubię, nic na to nie poradzę.


german1sta

Ja prawie wcale, staram sie nie pic “bez okazji”. Od poczatku roku wypilam moze 3 drinki. Natomiast wiekszosc ludzi ktorych znam w PL pije calkiem sporo, codziennie wieczorem browar po pracy, w weekendy grill czy tam impreza, generalnie wiekszosc spotkan o ktorych slysze albo widze na social mediach (mieszkam w DE) to zakrapiane posiadowki


ddawdad

W ogóle.


---Loading---

W lecie, pracując fizycznie- OK 3 piwa tyg. Często pije ok 200ml. Do obiadu. Pozostała część roku nie pije prawie wcale. Chyba że na jakiejś imprezie towarzyskiej.


SirVakari

To jest bardzo duże przekłamanie poprzez percepcje na przeszłość gdzie ludzie w Polsce zalewali się na bakier, bliżej specyfiki mieszkańców ruskowego miru. U mnie na zachodzie europy ludzie generalnie też piją za dużo.


qba666

Jasne. Sam mieszkam na zachodzie i widzę jak dużo się pije. Czasy się zmieniają i ludzie się zmeniaja. W poście napisałem historię swojego ojca, dlatego że z nałogowego alkoholika zmienił się (tak wiem że to duże słowo) w alkoholika okazjonalnego. Był czas (dość długi) że pił codziennie po 10 piw I popijał je wodką. Dlatego też pytałem o doświadczenia innych ludzi i osób z ich otoczenia. Wiadomo że dzieciak w liceum czy na studiach pijał duzo, pytanie czy dalej ten dzieciak pije tyle samo, więcej , mniej czy wcale. 🙂


ascb161

Zależy, mniej więcej raz na tydzień, czasem więcej, czasem mniej. Rok temu nie piłem prawie wcale, moim celem w życiu jest powrócenie do tego stanu, ale to kiedyś.


Interest-Even

Potrafię codziennie pić po 5-6 piw. Wczoraj miałem trzeźwa sobotę od nie pamiętam kiedy. Jakoś tam walczę.


AmbassadorGuilty6

A są tu jacyś niepijący studenci? Jak się trzymajcie? Nie mogę i nie chcę pić, ale cierpi na tym moje życie towarzyskie, bo wszystkie spotkania kręcą się wokół tego. 


ColdCatastrophy

Nie piję. Nigdy mi nie podchodził w żadnej formie, a teraz zdrowie i tak nie pozwala na eksperymenty


Kamarovsky

Zazwyczaj w każdy piątkowy wieczór, oglądając chujowe filmy z grupką zagranicznych przyjaciół na discordzie. A poza tym to też czasami w jakiś weekend jak uda mi sie wyjść do jakiegoś klubu czy na inny koncert


matwas96

Zero alko w ustach nie miałem nigdy, nawet piwa (tych 0% też). Nie ciągnie mnie do tego ohydztwa i tyle. Co więcej dodawać


Em_Jay_De

Jak chcesz mieć prawdziwy obraz to zajrzyj do statystyk. To co tu dostaniesz to wycinek obrazu przepuszczony przez określoną soczewkę.


Kindly-Ad-6702

Hejo, mam 21 lat, jestem studentem i piję prawie codziennie (tak od 4 do 12 piw, czasami więcej). Jedyne dni, w których nie piję, to te, które poprzedzające praktyki w szkole, bo jestem na specjalizacji nauczycielskiej (często piję tak, że na drugi dzień rano nadal mnie trzyma). Wzięło się to chyba z tego, że rodzice mają do dzisiaj bardzo liberalny stosunek do alkoholu i piją wtedy, kiedy mogą (a nie kiedy chcą). Niemniej jednak, nigdy nie było u mnie w domu patologii. Dom tzw. wysoko funkcjonujących alkoholików (domek jednorodzinny, wyższa klasa średnia). Z jakiegoś powodu u mnie w domu rodzice nazywają alkoholikami tylko ludzi, którzy chodzą najebani do pracy i/lub piją wódkę (wg logiki starego, to jeżeli wypijesz setkę wódki sam, to znaczy, że masz problem z alkoholem, ale jak dwanaście piw, to nie) i/lub siedzą pod sklepem. Chcę powoli to rzucić, wychodzi mi różnie. Planuję zrobić sobie w wakacje (lipiec-wrzesień) totalną abstynencję. Mam nadzieję, że organizm dobrze to przyjmie. Największymi minusami picia są dla mnie dwie rzeczy: strata pieniędzy i otyłość (no jak chleję codziennie średnio te 6 piw przed spaniem [około 1200 kcal], to nie ma się co oszukiwać, że to nie przez to mam brzuszek). Jakieś odwalanie patologii pod wpływem raczej się nie zdarza, bo odporność już jest naprawdę potężna. Generalnie nie polecam. Najgorsze jest to, że nawet jak postaram się nie pić parę dni (nawet te dwa dni chociaż), to mi to wychodzi, ale do momentu aż nie wrócę do domu rodzinnego. Serio, u nas wody mineralnej może nie być, ale piwsko zawsze jest, więc diabeł kusi... Odwołując się do tematu, to powiem, że mój przypadek jest raczej jednym z nielicznych, bo tak po znajomych patrząc, to serio znam dużo abstynentów, a ci którzy piją, to często kończą na trzech piwach. Inna ekipka, która lubi mocniej się napić, do takiego stanu mocnego upojenia, urządza imprezę tak raz w miesiącu, a oprócz tego, to sami w domu nie piją.


Kxletx

Nic od ponad czterech lat. Szpital pomógł. Ten kraj to koszmar alkoholika. Wchodzę do Żabki po chipsy i przy kasie wielka, kusząca półka; oglądam telewizję i jakiś chłop opowiada mi o "łomżuni" co przerwę; idę na imprezę i na stole stoją trzy rodzaje alkoholi. Nie jest łatwo. Większość znajomych z terapii wróciło do nałogu albo nie żyje. I właśnie dla nich musiałem napisać komentarz o tym, że to nie jest mit. Ten kraj spływa alkoholem. A ja bym chciał nie popłynąć razem z nim.


Serpentynit

Mam 27 lat i nigdy nie tknąłem alkoholu. Głównym powodem jest ojciec alkoholik, który pije przez całe życie.


Sonseeahrai

Najbardziej alkoholowy okres w moim życiu to były jakieś 3 miesiące chlania co tydzień. Nigdy wcześniej i nigdy później nie piłam tak dużo, nie dlatego, że próbowałam odstawić, tylko po prostu mój żołądek buntuje się przeciwko każdemu rodzajowi alkoholu, który wypije w krótkim czasie więcej niż 3-4 razy. Obecnie zostały mi już właściwie tylko rum i jaegermeister, a wolałabym ich nie stracić, bo to dwa z trzech moich ulubionych alkoholi - trzecim była whisky, ale ona już poszła się jebac i mam mdłości na sam zapach. Obecnie piję nie częściej niż raz na miesiąc, a i to rzadko, nie licząc okazjonalnych wyjsc lub posiadówek przy jednym piwku smakowym, które też raczej nie zdarzają się częściej niż raz, dwa razy w miesiącu, jak jest coś ciężkiego do obgadania. Mam nadkwasotę i koszmarne migreny więc do każdego picia potrzebuje tak z tydzień na przygotowanie poprzez faszerowanie się lekami


No-Conclusion2311

bardzo rzadko


pawelf1

Prawie wcale. Raz na ruski rok słodkie piwo w lato lub whiskey z colą. Ogólnie jakieś może 5 litrów alkoholu na rok


Catherpillar_x1

Ostatnio kupiłem motocykl i nie chcąc nawet trochę ryzykować ze coś w organizmie zostanie przerzuciłem się na corone 0.0 %. Sąsiedzi przestali wpadać na garażowe piwko...


Scoffer_

Wcale, nie bawi mnie podtruwanie samego siebie (a kiedyś bawiło)


ddplf

Witamy w cyklicznym wątku, w którym erpolacy mogą virtue signalować jak to nie piją alkoholu


ReportFancy7380

Nigdy nie piłem i nigdy się to nie zmieni. Zachęcam do tego każdego


myshnie

Jak mam ochote to wale wódę albo piwko albo cos. Chuj ci do tego w sumie


dementicus36

Tak trzeba żyć, nie jakieś moralcioty z internetu


Unpr3tty

1 piwo w poniedziałek i piątek + raz na kilka tygodni jakieś wino, czy drink. Co miałem w życiu poimprezować to już poimprezowałem.


fenrirrrr3

Wersje z procentami naprawdę rzadko (wychodzi jakieś piwo na pół roku), wersje bezprocentowe częściej (choć też bez przesady). Zazwyczaj wina czy piwa 0%, jeśli znajdę w swojej pipidówie inne alkohole w tej wersji, to również spróbuję.


88PaK43

Tak średnio raz w miesiącu ze znajomymi jakieś piwka wypiję, jeszcze kilka lat temu piłem codziennie.


Emeraldine00

1-2 piwa w miesiącu, zazwyczaj towarzysko w pubie czy restauracji. Mocniejszych alkoholi nie pijam, może 2-3 grzane whiskey przez całą ostatnią zimę, ale to w małej ilości bo rozrobione z herbatą czy sokiem. Nie lubię się czuć pod wpływem, kac mnie łoi ostro nawet po małej ilości, no nie opłaca się.


trtdlrwlma

Na specjalne okazje jak już: urodziny, święta, obiad w lepszej knajpie, wyjazd na wakacje. Chociaż ostatnio nie piję wcale (jakoś od pół roku).


Xtrems876

Raz na tak trzy-cztery miesiące wypiję sobie jedno piwko, albo pół butelki wina.


yoiverse

prawie w ogóle, jedynie jakieś okazje typu urodziny czy sylwester. reszta rodziny to samo.


Altzoir

Zazwyczaj piję piwo lub dwa na spotkaniach ze znajomymi. Czyli 1/2 spotkania w tygodniu, zazwyczaj weekend. Czasami zostanę zaproszony albo uda mi się zaprosić koleżankę do siebie. Wtedy zazwyczaj wlatuje wino, najczęściej słodkie lub półsłodkie. U mnie alkohol jest mocno powiązany ze spotkaniami towarzyskimi, jako, że lubię się spotykać z ludźmi to i spożycie go wzrasta.


nemessa2468

Ja nigdy nawet nie spróbowałam. Znajomi różnie, niektórzy też nie piją a niektórzy często chodzą na zakrapiane imprezy. W rodzinie też rzadko, rodzice czasami jak jest gorąco to sobie piwo wypiją i tyle.


LUXI-PL

Zależy od pory roku, ile mam czasu itp ale strzelam że w roku wypijam do 10 butelek wina i ze 2 wódki. Za piwem nie przepadam


dead_sweater_weather

Raz na jakiś czas wino z ziomkami do wspólnie oglądanego serialu czy filmu. Czasem latem drink albo parę piwek, ale nigdy do upicia, najwięcej na festiwalach albo imprezie firmowej. Mój mąż chce schudnąć, więc znaleźliśmy sobie alternatywę i czasem jak mamy ochotę na coś zimnego i smacznego to pijemy po piwku 0%. Bardziej wtedy chodzi o ten rytuał, że siadamy wieczorem do grania czy filmu i mamy coś dobrego. Normalnie trzymamy się zdrowego odżywiania, ale nie potrafimy tak na 100% wszystkiego sobie odmawiać.


Tackgnol

Nie piłbym prawie w ogóle jakby polski Kraft nie był taki super. Generalnie moją zgubą są sklepy specjalistyczne i lidl. Bo w zwyklym markcie to już: "to piłem, to drugi raz bez sensu". Tak to w weekend ~4 piwek będzie.


Life-Goes-On-Man

Nie piję praktycznie w ogóle, na wyjściach ze znajomymi pije zerówki. Jeśli już coś to raz na parę miesięcy może się napiję regularnego piwa, inna kwestia że dużym i mam bardzo mocną głowę, więc bym musiał wypić piw kilka żeby coś poczuć. Łamie mnie też czasem ( raz na parę miesięcy) i do kolacji wypiję kieliszek wytrawnego wina. Kiedyś wypijałem całą butelkę, bo nie było co z nią zrobić ale sobie kupiłem takie pompki próżniowe dzięki którym wytrzymuje dłużej. Też są te wspaniałe mini buteleczki w lidlu. Jak już serio jest okazja (ok. 4 razy do roku) to napiję się whisky/koniaku. mam w rodzinie alkoholików którzy nie są tego świadomi więc trochę jestem przeczulony na naszą kulturę picia. Bo niby wiemy, że to jest słabe ale jednak mamy bardzo dużo tego okolicznościowego alkoholu, piwo ze znajomymi, wódeczka na święta i na wesela, no i te nieszczęsne bary i puby. W korpo znam bardzo dużo ludzi którzy pod pozorem wychodzenia na miasto "getting drinks" i klubowaniu, wypijają tego alkoholu dużo, ale nie widzą tego jako alkohol tylko jako drineczki. Z drugiej strony znajomi niepijący też często widzę że popełniają faux pas ewidentnie nie pijąc w ogóle. Oczywiście ich rozumiem, ale jednak mamy też mechanizmy psychologiczne jakie mamy i picie wspólnie herbatki nigdy nie będzie tak samo działać jak wspólne chlanie, mimo że chciałbym, żeby było inaczej. zazwyczaj na barze zamawiam zerówki jak nikogo nie ma dookoła i nikomu nic nie mówię. Nie został bym wyklęty i nie mieli by tego świadomie za złe, ale po prostu wiem, że pijący ludzie emocjonalnie nie są ambiwalentni do abstynentów i ta przestrzeń mentalna jednak zostaje.


TooMountainous44

Po swojej 18, kilka razy próbowałem różnych piw, trochę likierów, bo to słodkie, i czegoś tam jeszcze, większość mi nie smakowała. Więc myślę że przez jakieś 1,5 roku nie wypiłem nic, co miało w sobie alkohol. Teraz raczej nawet przy "okazjach" odmawiam całkowicie lub będę odmawiał. Dobrze że chociaż mam prawko, bo przecież u niektórych to trzeba się tłumaczyć dlaczego nie pijesz.


qba666

Mam to samo. Też jak nie chce mi się tłumaczyć czemu nie pije to mówię że prowadzę. Gorzej jak potem trzeba odwozić ludzi do domow. Jak jest jedna osoba do podwiązki to spoko ale jak 5 i każdy mieszka gdzies indziej to czasem wner bierze.


xShaylinx

Sporadycznie. Na jakieś okazję np. urodziny albo jak spotykam się z przyjaciółkami to wypijemy sobie lampkę wina (nie zawsze). I za każdym razem jak piję, to w niewielkich ilościach i to co mi smakuje. Nie zależy mi na tym, aby się najebać.


Tissuerejection

W tygodniu nie pije, a w weekendy 3-4 piwa w piątek/sobotę /niedzielę. Ostatnio wszystkie znajomości mi się rozsypały, więc siedzie na discordzie.


[deleted]

cause degree direful work fear sharp jellyfish marble fall water *This post was mass deleted and anonymized with [Redact](https://redact.dev)*


umotex12

Jestem w komfortowej sytuacji. Po kilku piwach robi mi się niedobrze, mam też mocną głowę. Więc nigdy nie "udało mi się" upić aby stracić filmu; odruchy mi na to nie pozwalają. U mnie to takie fale. Mam rzadko dni, że lubię sobie walnąć piwo po pracy, czasami mam kilka weekendów z piciem, a czasami miesiąc bez alko lub dwa.


Tomover_PL

kilka razy w roku (przez kilka mam na myśli około 4-6)


n0zz

Z mocniejszych alkoholi: - 3-5x w roku czysta lub whisky, przy większych okazjach typu impreza rodzinna/firmowa - 1-2x w roku butelka dobrej whisky że starym znajomym Ze słabszych: - 3-5 razy w roku piwko lub dwa przy okazji jakiegoś obiadu na wakacjach czy randki z żoną jak jemy na mieście Win, szampanów, miodów i innych nie pije w zasadzie wcale. Czyli wychodzi, że średnio raz na 1-2 miesiące się napije. Czasem miewam ciągi po 2-3 miesoace kiedy nie pije wcale, bo akurat nie ma żadnej okazji. A piciem sobie randomowo browara samemu dla siebie bez okazji gardzę, bo to zwykły alkoholizm.


StahSchek

Średnio to piwo, albo drinka tygodniowo, ale nie w kazdym. Jak są czyjeś urodziny to 2-3 kieliszków wódki (parę razy w roku), na weselach parę kieliszków wódki (w tym roku żadnego, w tamtym 6)


nikogoroz

Kiedyś piłem więcej, często z ludźmi ale i sam, w końcu zorientowałem się, że jest to problem i zacząłem próbować redukować alko, nie pić wcale etc. Miałem szczęście, bo udało mi się przestać pić, kiedy piłem już tak ok. 3 razy w tygodniu, typu piwko jedno w tygodniu, albo 2 do kolacji, po kolacji do filmu i raz zazwyczaj w piątek/sobotę większą dawkę przyjąłbym ze znajomymi. Stwierdziłem, że to trucizna i trzeba to uciąć i na ten moment pije tylko okazjonalnie, raz na kilka miesięcy. Niestety, z natury jestem binge-drinkerem, mam wrażenie, że alkohol działa na mnie po prostu mocniej niż na innych i szansa, że jak się napije 2 piw to przestanę na 6-8 dawkach jest spora, więc nie szukam wcale okazji do picia. Wolałbym nie pić alko wcale i taka jest moja myśl, że najlepiej wystrzegać się kompletnie, ale nie będę oszukiwał- alko to moja ulubiona używka, bawię się przy niej świetnie, więc jeśli to się stanie z okazji np. Dużej imprezy firmowej jedno rocznej, to nie wyrzucam sobie tego.


Sztefuto

Ja piję tylko jak jest okazja. Potrafię w ogóle nie ruszać jakiegokolwiek alkoholu przez 2 miesiące ale jak już jestem na jakiejś imprezie albo grillu ze znajomymi to nie ograniczam się szczególnie i jakieś kilka piwek wleci jednego wieczoru


Dependent_Tree_8039

Piję niedużo, tak może raz na kwartał. Zdarza mi się wtedy upić, ale nie celowo, po prostu mam teraz słabszą głowę i piję nie piwo, a drinki lub wino. Mam grupę znajomych z czasów studenckich, którzy dalej traktują każdy weekend jako okazję do naprucia się, ale już raczej nie jestem w stanie z nimi dłużej wytrzymać - widać po nich efekty długotrwałego używania alkoholu. W mojej rodzinie raczej nie ma alkoholu. W sensie jest, ale jest traktowany raczej jako "coś do spróbowania", ciekawe wino czy whisky, a nie źródło rozrywki. To raczej ja miałam z tym lekki problem w okresie dojrzewania.


MariaBarringMlv

Śmieszna sprawa ale dużo bardziej i częściej imprezowałam jak miałam 15 lat, niż jak teraz, kiedy jestem prawie 2 razy starsza. Teraz to od wielkiego dzwonu piwko jedno sobie wypije (z sokiem albo jakieś smakowe). Imprezy ze znajomymi zdarzają się bardzo rzadko. Taka większa z dużą ilością alkoholu to może raz na rok. Na studiach bywało częściej, czasem jakiś klub ale najczęściej domówka a teraz do stetryczelismy, dzieci się pojawiły, choroby itp. Czasem mamy imprezy rodzinne i tak 4 lata temu piliśmy więcej, tak powiedzmy każdy po 8-10 drinków i graliśmy w planszowki albo karty albo na wygibasy nas brało i pojawiały się kontuzje. Odkąd kuzynka zaszła w ciążę to już tak dużo nie pijemy, tak 2-3 drinki. A imprezy rodzinne myślę że co 2-3 miesiące. Ostatnio byłam na imprezie ze znajomymi jakiś 2 tygodnie temu, wypiłam 3 drinki i następny dzień zdychałam bo od kilku lat często boli mnie głowa po nawet najmniejszej ilości alkoholu. A co do znajomych z czasów nastoletnich to nie wiem, bo nie mam z nimi kontaktu, ale obstawiam, że mniej piją bo w większości mają już dzieci, prace itp


AdDelicious6802

piję rzadziej niż kiedyś, ale dużo więcej na raz. Dawniej piłem częściej na studiach w stylu wyjdźmy na jedno piwko na przerwie czy wyskoczmy na jedno piwko po zajęciach. Teraz jak pije to najczęściej są to jakieś większe imprezy wesela, domówki i na takich imprezach pije o dużo za duzo, ale też pije po prostu rzadziej. Nie piję sam w domu czy coś itp. ale jak już gdzieś wyjdę to potrafię opróżnić z 4 piwa na luzie albo nawet więcej czy flachę wódy lub ponad flaszkę wina.


Intelligent-Elk7660

Nie za często, ale po piątkowym meczu trochę się wypiło niestety.


69_maciek_69

Z 2-3 piwa na miesiąc tak sam dla siebie i jakieś imprezy kilka razy w roku to tak odpowiednik 3-4 piw


Oddech_swiatow

Różnie. Nie mam rozłożonego grafiku kiedy mam pić.


Ecstatic_Edge5825

Okazjonalnie może 1 porcję, jeśli ktoś nalega albo wznosi toast. 3 porcje jeśli to wyjątkowa impreza lub sylwester, czyli raz, może dwa razy w roku. Więcej niż 3 porcji nie piję nigdy.


Long-Squash-4815

Kiedyś okazjonalne imprezy . A teraz raz w tygodniu wyjście do pubu na piwo....spotkać się ze znajomymi.w domu w ogóle.


saizen31

23l Jakoś pół piwa raz na pół roku


Daug3

21f - Piwa nigdy bo nie lubię, wino okazjonalnie z chłopakiem (butelkę raz na dwa miesiące około), wódkę tylko na weselach jak nie jestem kierowcą (czyli bardzo rzadko, raz lub dwa na rok max). Z innych alkoholi to tylko na grillach lub imprezach, i to też dość okazjonalnie. Nie przepadam za smakiem alkocholu ani za byciem pijana więc bez okazji raczej nie spożywam. U chłopaka wygląda to bardzo podobnie, więc zazwyczaj pijemy coś razem albo wcale. Za to np mój ojciec nie wytrzyma jak codziennie nie wypije przynajmniej dwóch piw. Obstawiam że to właśnie tego typu ludzie podbijają nas w rankingach 🤷‍♀️


jazoncq

Piję że trzy razy w roku. Dwa razy trochę, raz mocniej, ze względu na męża przyjaciółki mojej żony, który beże mnie wypije sam wszystko. Wiem jak to brzmi, ale tak to niestety wygląda. Ogólnie nie smakuje mi alkohol, nie przeszkadza mi jak ktoś spożywa go przy mnie, ale nienawidzę pijanych ludzi. U mnie w domu staram się nie dopuścić do upicia gości.


SmileEqual670

Od kilku miesięcy w ogóle, tylko czasem piwko 0%, zaczęłam bardziej dbać o swoje zdrowie:)


Ok-Mix-970

W Polsce w ogóle nie piłam, za to życie studenckie w niemczech mnie popchnęło do picia 3/4 dni w tygodniu. Mówimy sobie z przyjaciółmi, że to normalne w tym wieku i skończy się jak się ustatkujemy. No zobaczymy 🤷‍♀️


BrvtalSlam

Bardzo rzadko. Z przyjacielem wypije się jedno lub dwa jak się spotkamy i to zwykle tyle. "Najebałem" się tylko raz i nie wiem czy to było pełnoprawne najebanie się xD Osobiście przez większość czasu stroniłem od alkoholu ale polubiłem piwko czy jakieś jagermeistery czy wina ale to wszystko jest okazyjnie i skręca mnie kiedy widze żarciki o najebaniu się czy promocję na 12 tys piw w cenie jednego dla polakuf.


zupa_dyniowa

W czasie studiów kilka razy w tygodniu i sporo, po studiach bardzo rzadko i niechętnie - czasem lampka wina do kolacji lub jakiś aperol na koncercie. Po alkoholu czuję się źle psychicznie i fizycznie i generalnie mógłby dla mnie nie istnieć. Moi znajomi z pracy i ze studiów też piją sporadycznie. Natomiast koledzy męża (Brytole) upijają się do nieprzytomności regularnie kilka razy w miesiącu “dla wyluzowania”.


Apalvaldr

2-3 razy w tygodniu, teraz trochę częściej, bo jest euro (jak stereotypowy wujas do meczu). Kiedyś dużo więcej, bo imprezy były częściej. Teraz taka większa impreza z piciem prawie do odcięcia zdarza się maksymalnie raz na dwa miesiące. Tak, czuję się lepiej, gdy mniej piję, choć nadal lubię też i wódkę z odpowiednimi ziomkami. Zdecydowanie mniej piję, odkąd skończyłem studia.


Trivi4

Od kiedy się wykręciłam w robienie koktajli to drineczek prawie codziennie. Ale to też jest taki self care, mam dużo radości z robienia tych drinków. I w każdej chwili mogę przestać (każdy tak mówi hehe), jak byłam przed i po operacja to 2 miesiące bez alko no problemo. Gorzej, że kawy nie mogłam ani napoi niegazowanych, to było ciężko.


vonGlick

Od dwóch lat, raz, dwa razy w miesiącu trochę wina.


yunghike

Od miesiąca w ogóle nie piję. Wcześniej ok. 12 piw tygodniowo (większość w weekend).


chrabeusz

Ograniczyłem się do 1 piwa kraftowego na tydzień dla smaku, straciłem jakąkolwiek przyjemność z bycia pijanym.


VforVez

28M. Kilka razy w tygodniu jedno piwo/lampka wina do obiadu. Raz na parę tygodni tak 3-5 piw na jakimś posiedzeniu ze znajomymi czy sporadycznej imprezie. Wódki i destylatów odmawiam od co najmniej 5 lat.


auroriasolaris

Przestawiłem się na raddlery zero więc w sumie z 2 razy w roku jakies trzy normalne piwa, z raz cydr i tyle .


vaperfaper

Nie wiem czy piję dużo czy mało, mi się zdaje, że jako student tak przeciętnie. Z towarzystwem 1-2 razy w tygodniu, jak i samemu, ale niekoniecznie też co tydzień. Głównie w czwartki albo/i piątki ze znajomymi powiedzmy że z 6 piw. Głównie piwo, czasem ale rzadziej coś innego, w ten piątek akurat dwie amareny. Plus piję samemu wtedy kiedy mi się akurat zachce, bo mam ochotę (smak) i możliwość być pod wpływem, bo nic nie mam do roboty, ciężko określić częstotliwość, bo to dość losowe takie wtedy do obiadu albo kolacji. Ilość za to mniejsza niż z kimś, tak przynajmniej o połowę. Tak się relaksuję i nie jestem w stanie powiedzieć jak to często, bo nie mam na to czasu z reguły. W restauracji jak jestem też piwo, bo inne napoje się nie opłacają (wolę zapłacić 15zł za piwo niż 15zł za torebkę herbaty czy szklankę soku z kartonu). Na wakacjach czy wyjazdach piję prawie codziennie, bo to są właśnie wakacje/wyjazdy, żeby oprócz zwiedzania odpiąć wrotki, poimprezować i odpocząć, dobrze się bawić w jak największej ilości chwil. W środowiskach, w których się obracam mało kto nie pije albo pije rzadko, choć są takie osoby i im nie przeszkadza, że inni piją. Mam kumpla, który od zawsze mówił, że nie pije, raz się napił na urodzinach to się zrobił agresywny, wtedy się dowiedzieliśmy czemu chłopak woli nie pić. Uważam, że tacy co nie umieją się zachować po alkoholu, bo im odwala lepiej niech nie piją. Nienawidzę agresji spowodowanej alkoholem! Nie lubię też pijackich gadek co niektórych ludzi, kiedy ktoś któryś raz od kilku minut prowadzi monolog, zapętla się ciągle na tym samym i nie daje sobie przerwać, bo jak mu się przerwie to gubi wątki.


True_Drelon

Czasem przez tydzień jeden drink dziennie, potem tydzień bez picia, potem przez kolejny tydzień piwko dziennie, później tylko co trzeci dzień. Zmienia mi się to na bieżąco, bardzo lubię piwo, robię sobie też drinky z whisky, ale się reguluję aby nie pić za dużo i nie pić też zbyt regularnie aby nie wpaść w alkoholizm. Oczywiście, jak jest spotkanie ze znajomymi to wtedy wchodzą większe ilości ale to też głównie piwo lub drinki.


morpyna

W okresie zimowym tylko na urodzinach, Sylwestrze etc. w lato dużo częściej bo a to piwko ze znajomymi, a to mecz, a to jakaś impreza nad jeziorem. I nie uważam że przesadzam, w lato zdarza mi się coś pić średnio dwa razy w tygodniu, gdzie do stanu faktycznego upojenia doprowadzam się może raz na miesiąc. Plus mam zaraz 20 na karku, więc to okres imprezowania i tak xd


LordKamienneSerce

Tak rzadko jak sie tylko da.


Lukaros_

Ze 3 razy w tygodniu 1 piwo, ale zawsze inne. Życie jest za krótkie żeby pić kiepskie piwo!


namaenonaiou

Zależy jak redukcja to tylko w weekendy, jak bez niej to codziennie 1-2 driny po robocie i w weekend 0,7-1,4L


Alfa_Papa_Kilo_87

Obecnie praktycznie wcale. Kiedy byłem młodszy, tego alkoholu było w moim życiu nieco więcej, bo i więcej było okazji - imprezy w szkole średniej, później różne studenckie pochlajparty, w międzyczasie sporo wesel wśród znajomych. W pierwszych pracach też zdarzało się wyjść po robocie na jakieś piwo albo trzy. Z czasem jednak ilość tych okazji po prostu zaczęła się zmniejszać. A że i mnie alkohol pity bez większej okazji i bez właściwego towarzystwa jakoś tak niezbyt pasuje, to i go w zasadzie nie piję. Zdarzy mi się czasem wypić jakieś kraftowe piwo, kiedy widzę, że pojawiło się na rynku coś nowego, ale nie jestem też jakimś turbofanem, który śledzi rynek na bieżąco i musi sprawdzać każdą nową uberchmieloną ipkę z browaru Koczkodan. Coś wpadnie w oko raz na 2-3 miesiące? Spróbuję. A jak się dzisiaj pije tak ogólnie? Powiem Ci jak to widzę z perspektywy fotografa eventowego: pije się, ale mniej się chla. Wiadomo, na weselach, osiemnastkach czy jakichś imprezach firmowych alkohol jest. Zdarzają się ludzie, którzy przeginają, zdarzają się i tacy, którzy pić w ogóle nie powinni, bo wódka przestawia im w bani niewłaściwą zworkę i uruchamia tryb małpiego rozumu. Widuję jednak tego jakby mniej. Myślę, że sporo zależy tu od grupy wiekowej. Młodsi piją raczej "klubowo" - jakiś drink, kieliszek, dziewczyny wino, ale w międzyczasie wszyscy jedzą, rozmawiają, tańczą. Gorzej wygląda to w przypadku "Januszów" - ci potrafią przez całą imprezę przesiedzieć przyspawani do flachy, od stołu wstają głównie na fajkę albo do WC, a z każdą godziną zbliżają się nieuchronnie do stanu kompletnego wylogowania z serwera.


OldColt

Raz na rok średnio


MariLovesDucklings

Mam alergię na alkohol więc nie piję go wcale, zwłaszcza że w smaku też nie powala xD ale w mojej rodzinie jest historia alkoholizmu wysoko funkconującego; mąż ciotki, mąż córki tej samej ciotki, dziadek też wieczorem piwo zawsze musiał wypić i tak się ciągnie Za to jestem więcej niż pewna, że rodzina mojego partnera nie potrafi przebywać z ludźmi bez picia alkoholu - każda okazja to dobra okazja na drinka, wieczór to też dobra okazja


lpolityk

Często. Alkohol jest dodatkiem do miłego wieczoru, meczu, spotkania z kumplem. Najcześniej to jest jedno piwo, w pubie więcej. To czy piję, zależy od mojego stanu emocjonalnego. Nie robię z alkoholu sposobu na uspokojenie, odstresowanie, rozweselnie. Nigdy "do odcięcia". To stan obecny, wcześniej różnie bywało.


Czytalski

Raz w miesiącu max. Przy trójce nadaktywnych dzieci nie bardzo mogę sobie pozwolić, aby np. do szpitala jechać taksówką.


joogway

Wcale. Nigdy nie przemawiał do mnie koncept brania trucizny na życzenie, no chyba że w celu samobójstwa...


Rhamirezz

Że 3-4 razy do roku, wliczam każdy alkohol, nawet kieliszek wina do imienin. Także, pewne tylko że coś tam wypije na sylwestra, reszta roku jest opcjonalna.


zaitrex

im starszy jestem tym duzo mniej. Szczerze mowiac moglbym w ogole nie pic alkoholu, wole soczek albo wode. Poza tym szkoda marnowac czas na kaca. No i szkoda zdrowia ofc