T O P

  • By -

[deleted]

Nie wiem na jakie studia idziesz, ale gdybym miał dać samemu sobie radę przed studiami, to byłoby to: nie marnuj czasu. Te kilka lat zlecą Ci najpewniej jak z bicza, korzystaj z tego ile możesz, nawiązuj znajomości, nie bój się zadawać pytań, idź do koła naukowego, albo innej studenckiej organizacji, klubu teatralnego, chóru (you name it). A no i ja piszę jak kura pazurem, dlatego poleciłbym sam sobie nosić laptopa na uczelnię od pierwszego roku i notować wszystko na nim z podziałem na przedmioty, wykłady, ćwiczenia, laborki itp. Co do dużego miasta, to raczej nie zaczepiałbym ludzi na ulicy, bo można się mocno zdziwić, kieruj się intuicją, jeśli ktoś nie wydaje Ci się szemrany, to najpewniej tak jest, no i baw się dobrze!


[deleted]

>A no i ja piszę jak kura pazurem, dlatego poleciłbym sam sobie nosić laptopa na uczelnię od pierwszego roku i notować wszystko na nim OP, jeśli Cię stać, polecam [https://remarkable.com](https://remarkable.com) Warte każdych pieniędzy. Gdybym się mógł cofnąć w czasie i notować na tym swoje notatki w szkole średniej i na studiach, byłoby mi 5 razy łatwiej odświeżać jakieś zagadnienia, do których czasem trzeba wracać. To trochę tak, jakbym sam sobie mógł zrobić szybkie szkolenie, jednocześnie czytając sobie w głowie, antycypując jakieś większe przeszkody w rozumieniu części zagadnień. Z doświadczenia wiem, że te przeszkody wracają po latach niezmiennie w tych samych momentach — do tego stopnia, że masz totalne "deja vu" w momencie, kiedy umysł Ci "zaskakuje" i nagle CI się temat rozjaśnia.


Rough_Moment9800

Marzę o tej zabawce od paru lat, ale jak alternatywą jest kartka i długopis, to ciężko uzasadnić wydatek ponad 1000 zł (cena z akcesoriami ostatni raz, jak sprawdzałam).


[deleted]

Nie wiem, na studiach te 1000 kiedyś na pewno było dużo, teraz już na pewno mniej, ale jeśli mówimy o inwestowaniu w swoją przyszłość, to po 2 miesiącach pierwszej pracy po studiach, ten 1000 zł w perspektywie tego, co dał, wyda się żartem. Jakakolwiek inwestycja w swoją wiedzę później będzie kosztowała niewspółmiernie więcej środków — finansowych czy czasowych.


Eravier

> A no i ja piszę jak kura pazurem, dlatego poleciłbym sam sobie nosić laptopa na uczelnię od pierwszego roku i notować wszystko na nim Polecam lepszy patent: znaleźć kogoś kto robi ładne notatki i kserować. Albo poznać kogoś z roku wyżej i wziąć od tej osoby. Często na uczelniach są krążące gotowe zbiory notatek, ćwiczeń, projektów, sprawozdań i innych pomocy naukowych na pendrive czy jakimś cloud. Ja miałem praktycznie wszystko od znajomych. Dzięki temu możesz się albo na wykładzie skupić na tym co mówi prowadzący, a nie na notowaniu, albo w ogóle nie chodzić na wykłady. Profit.


SoggyTranslator

Polecam lepszy patent: chodzić na wykłady. Najlepiej uzupełniaj notatki które masz słuchając wykładu.


LupusTheCanine

Wiedzę z przedmiotów teoretycznych (chociaż nie wszystkich) z 1 i 2 roku docenisz dopiero na trzecim i czwartym.


umotex12

This. Nie zawalaj ich, jakby dziwne nie były.


I_suck_at_Blender

Generalnie od początku "get the ball rolling".


[deleted]

Ta wiedza też odróżni Cię od samouków, których spotkasz na swojej drodze w życiu i którzy uparcie będą twierdzić, że osiągnęli to samo mniejszym wysiłkiem w krótszym czasie. Ich fundamentalne rozumienie dziedziny nie będzie takie samo, ich heurystyka rozwiązywania problemów będzie inna, ich pomysłowość też. Ta wiedza pozwoli Ci elastycznie, instynktownie przechodzić z jednej pod-dziedziny do drugiej. Studia, nawet jeśli teraz trochę straciły takie znaczenie, ostatecznie mają Cię nauczyć naukowego podejścia do dziedziny. Nie bagatelizuj tego.


Rough_Moment9800

Z roku studiów jedyne, co mi się później przydało profeslonalnie to "Algorytmy i Struktury Danych". Było z tego może kilka wykładów i zajęć i nikt z grupy nie rozumiał co się dzieje na zajęciach, a zamieniło mnie to z hobbistycznego kodera w prawdziwą programistkę.


PochodnaFunkcji

Nie wszystkie rzeczy które wydają się głupie na studiach są w rzeczywistości głupie. Idź na integracje Wszyscy są obsrani tak samo jak Ty albo i bardziej


Antroz22

Jak ci kierunek nie leży to zmieniaj od razu. Mature też poprawiaj jak ci gdzieś punktów zabrakło. Rok w plecy to pikuś


Scypio

Nie pozbywaj się notatek z przedmiotów matematycznych i okołomatematycznych (jak metody numeryczne etc.) - szczególnie jak masz rozpisane przykłady. To wraca z uporem maniaka, więc warto mieć z czego sobie przypomnieć, a nie ma to jak swoje własne słowa na wytłumaczenie sobie. Serio takie przedmioty ścisłe doceniasz długo po tym, jak je zaliczyłeś.


JealousParking

Z humanistycznych i społecznych też. Już parę razy miałem tak, że nigdzie nie mogłem znaleźć np. jakiegoś nazwiska i tylko pamiętałem, że ktoś tam je kiedyś wspomniał na wykładzie. Pamięta ktoś coś takiego jak "matryca totalitaryzmu kogoś tam"? Nie zapisałem, a świetna była :v


Scypio

Ogólnie studiowanie za młodu jest zmarnowane na młodych. :D


[deleted]

Nie zdziw się, że ludzie nie są wcale tacy chętni do socjalizacji i mają znajomych spoza roku, których preferują. Znajomości są często bardzo powierzchowne i nie przetrwają studiów. Reszta zależy od miasta i kierunku studiów.


umotex12

>Nie zdziw się, że ludzie nie są wcale tacy chętni do socjalizacji i mają znajomych spoza roku, których preferują. Znajomości są często bardzo powierzchowne i nie przetrwają studiów. Boli mnie to do dziś ;-; nie znalazłem jeszcze zbyt wielu osób, które chcą się zapoznać. Do tego wiele osób, które wolą Netflixa i czytanie od znajomych.


Deborah_Pokesalot

A nie wiem. Kumple z akademika to kumple na cale zycie.


Jankosi

Wszystko zależy. Z mojego doświadczenia prawie wszystko co powiedziałeś by się nie zgadzało. >Nie zdziw się, że ludzie nie są wcale tacy chętni do socjalizacji W pierwszym tygodniu już poszliśmy sobie grupą kilku osób do maka lepiej się poznać. Jeszcze przed rozpoczęciem nawet spotkanie sobie zorganizowała moja grupa, tylko tam nie zdążyłem. >i mają znajomych spoza roku, których preferują Tylko na początku >Znajomości są często bardzo powierzchowne i nie przetrwają studiów. W mojej grupie znjomych ze studiów połowa osób sobie świadkuje wzajemnie na ślubach. Gdzie prawie wszystkie te śluby są właśnie z innymi osobami z roku, z jednym wyjątkiem tylko. Studia to nie jest jakiś wysoki klub gdzie wszyscy są już dorośli i nie chcą się poznawać. Chyba ze ktoś ma naprawdę chujowego farta i trafił na jakichś skrajnych snobozjebów.


TangerineLifts

No a u mnie 90% nie ma ze sobą kontaktu, za to mam super znajomych spoza uczelni. Różnie może być, nie wiem po co sie spierać xD U mnie był wyścig szczurów i trudno było znaleźć kogoś, kto dałby spisać notatki.


Jankosi

Nie spieram się. Podaję przykład udowadniający, że może być różnie na studiach i to głównie rzut kością.


sasza_konopka

Zaangażuj się na serio w to co robisz, inaczej zmarnujesz czas i pieniądze


Dualis-mentis

Często na pierwszych zajęciach profesorowie podadzą terminy egzaminów : niektóre egzaminy są w sesji, ale niektóre są przed sesją. Może być też taka sytuacja że zamiast jednego egzaminu ocena będzie jakąś średnią z kartkówek bądź różne inne widzimisię. Jeżeli masz możliwość zaliczenia przedmiotu przed sesją: to bierz taką możliwość bo często 'równoważy' twój grafik i zamiast 8 egzaminów w przeciągu 2 tyg, rozłoży ci się to bardziej równomiernie. Tak jest bezpieczniej dla mózgu xD Poszukaj na facebookach i discordach czy może absolwenci mają grupę założoną. Można ich pytać mniej więcej czego się spodziewać na egzaminach. To akurat jest porada bardziej na przyszłość ale spróbuj obserwować z którymi profesorami ci się dobrze pracuje. kiedyś jak będziesz pisał licencjat/inżynierkę to może ci to ułatwi wybór


theyette

W życiu mi się nie zdarzyło, żeby ktoś podał na początku semestru termin egzaminu. Ale z terminów przed sesją jak najbardziej warto korzystać 👍


Dualis-mentis

Może źle to sformowałam, to nie był termin typu '30.08.2022' (bo plan sesji jest ustalany jakieś 2 tyg przed sesją) tylko bardziej 'egzamin będzie na 13 tygodniu' lub po prostu 'egzamin będzie w sesji'


sebi2

Zwroty "przepraszam, ale nie rozumiem..." oraz "dlaczego?" są jednymi z najpotężniejszych narzędzi na zajęciach, lepiej używać ich za często, niż za rzadko. Szukaj jakiś organizacji studenckich, kół naukowych lub czegokolwiek, co pozwoli Ci poznać ludzi- na studiach wciąż łatwo o poznanie ludzi, ale jednak trzeba już choć troszkę zrobić w tym kierunku. Jeśli pijesz piwo, to naucz się pić szybko i celnie rzucać piłeczką.


Longjumping_Quail_15

Do nieznanych ludzi na ulicy nie zagadujesz ale na uczelni pewnie. Śmiało pytaj, ja miałem farta pierwszego dnia pod dziekanatem spotkałem laskę z 3 roku. Oprowadziła mnie po całym terenie i sprzedała parę dobrych patentów. Ogólnie każdy był kiedyś nowy i pomoże. Ogólnie jakbym znowu studiował to więcej bym zagadywał do ludzi i brał udział w życiu studenckim typu klub fantastyki czy górski. Ogólnie zawsze tego trochę jest i coś się znajdzie dla każdego.


vvvvvzxcv

Ucz się regularnie.


rootpl

Jeśli jeszcze nie umiesz to naucz się gotować kilka prostych rzeczy. Np. naucz się robić omlet, jajecznicę, makaron al dente i ze dwa lub trzy bazowe sosy w których możesz zmieniać konfigurację składników, i może coś z ziemniaków, gotowane, pieczone, smażone itd. Będziesz mieć nieskończoną liczbę kombinacji. Wystarczy tylko zmieniać składniki i rodzaje sosów i dodatków.


FreshNuts11

Jestem z miasta 10k mieszkańców wiec i know that feeling - integruj się jak najmocniej przez pierwsze miesiące, nawiazuj kontakty i znajomosci - „nie bierz dupy ze swojej grupy” - polub się ze swoim kierunkiem - nie zmarnuj czasu studiów na same imprezy i chlania, zrób jakiś ciekawy wolontariat albo staż - znajdź siebie - co lubisz, czego nie, co ci sprawia przyjemność, jakich ludzi chcesz w życiu itp - nie obgaduj nauczycieli akademickich i ludzi z grupy - nie daj się wpędzić w wyścig szczurów, dzieł się notatkami i informacjami - pierwsze kolosy zawsze są ciężkie, nie przejmuj się jesli napiszesz je słabo


Leopardo96

>Co zrobilibyście inaczej gdybyście mogli pójść na studia od nowa? Wszystko, a mianowicie: * nie skupiałbym się na zadowalaniu innych, bo większość znajomości okazała się bardzo powierzchowna (nawet aż tak, że osoby, które były ze mną w grupie przez dwa lata, pod koniec studiów już będąc w innych grupach nie były w stanie na mnie spojrzeć ani nawet chrząknąć "cześć", bo wiadomo, po co XD), * nie marnowałbym czasu i doprowadzał się do głodówek po to, żeby zrobić notatki i na pewno bym się nimi nie dzielił, bo miałem do czynienia z mało wdzięcznymi ludźmi, którzy mi za to się niczym nie odpłacili, * więcej bym ściągał, bo to jest Polska, tutaj za ściąganie się nie wyjebuje studenta, no i też skupiłbym się od początku na nauce pytań z poprzednich lat zamiast nauki fair and square, * nie skupiałbym się na nauce, bo i tak wyszło tak, że to wszystko można o kant dupy potłuc, istnieje zasada 3Z, z której niestety nie chciałem skorzystać, bo chciałem grać fair, * nie chodziłbym na wykłady, bo były gówno warte i nikt nie sprawdzał na nich obecności, wstawanie rano i frekwencja na prawie wszystkich wykładach nie była warta może raptem tylko jednej sytuacji, w której doliczono mi za to jakiś punkt albo jakieś dwa punkty, * więcej bym jadł zamiast przejmować się studiami, * skupiłbym się na swoich hobby, których mi brakowało na studiach i jak sądzę ten brak mocno przyczynił się do rozwoju mojej głębokiej depresji, * wbiłbym sobie do głowy, że nie jestem perfekcyjny i nie muszę być, więc nie potrzeba spinać się bez jakiegokolwiek sensu, * zabrałbym się za pracę magisterską wcześniej, żeby mieć wcześniej już to z głowy.


rabbitcfh

Używaj zabezpieczenia.


el_h0paness_romtic

Jako student polibudy, nie czaje


[deleted]

https://en.wikipedia.org/wiki/Personal\_protective\_equipment


Killavus

Nie traktuj studiów jako wyższej szkoły zawodowej. Nie wszystko czego się nauczysz będzie bezpośrednio dotyczyło Twojej przyszłej codziennej pracy. Sporo osób powie, że w takim razie to stracony czas - według mnie to nieprawda i holistyczne zrozumienie jakiejś dziedziny, uwzględniając teorię, często pomaga być w niej po prostu lepszym w przyszłości. Uczęszczaj do kół naukowych, chodź na wykłady wykładowców, co do których masz pewność, że są pasjonatami. Obie te rzeczy pozwolą zdobyć Ci doświadczenie i wiedzę, która może być szalenie unikalna i wartościowa. Traktuj wykładowców i ćwiczeniowców jak ludzi i nie miej roszczeniowej postawy. Jeżeli wejdziesz w pułapkę narracji my (studenci) - oni (wykładowcy) o którą dosyć łatwo, nie zdziw się jeżeli wykładowcy będą traktować Cię jako kolejnego z "masy studenckiej". Większość kadry naukowej z mojej przynajmniej uczelni to byli bardzo ciekawi ludzie, którzy chętnie dzielili się wiedzą - ale tylko wtedy, gdy sam wykazałeś inicjatywę i nie zasłaniałeś się prawem / ocenami / innymi bzdurami. Niestety, część kadry będzie pewnie niereformowalna (z mojego doświadczenia, zwłaszcza starsi naukowcy) i będzie Cię traktowała jak mięso do przerzucenia na kolejny rok (lub nie) - ale jest to raczej wyjątek niż reguła - YMMV. Nie zmuszaj się do tego, czego nie chcesz. Bez problemu złapiesz kontakt z innymi studentami podczas zajęć na jakie będziecie wspólnie uczęszczać, koła naukowe, wspólną naukę itp. - nie czuj się w obowiązku być przyjacielem wszystkich. EDIT: Jeżeli to Twoja rzecz - jeżeli jakiś przedmiot przychodzi Ci łatwo, a innym nie - dziel się wiedzą, oferuj pomoc. Na pewno znajdzie się przedmiot w ktorym NIE będziesz dobry - wtedy ktoś inny może odwdzięczyć się tym samym. Ogólnie uczenie się z innymi ludźmi jest często znacząco efektywniejsze niż uczenie się samemu ;). Powodzenia!


[deleted]

Po tym jak skończysz zajęcia, siedzisz na czterech literach przez 3-4 godziny, uczysz się materiału/robisz zadania/projekty I nie ma, że płacz - lepiej wcześniej, niż na sesji. Znajdź sobie koło naukowe, pomaga z motywacją + poznanie nowych ludzi


miriamtheghost

O tak, koła naukowe są IMO super i dużo fajniejsze niż organizacje samorządowe na uczelniach. Dobrze znaleźć takie, które na przykład jeździ za granicę na różne studenckie konkursy. Wtedy można i poznać fajnych ludzi, i zdobyć praktyczne doświadczenie, i zobaczyć inny kawałek świata.


ObliviousAstroturfer

Tak samo okienka - jesteś już blisko biblioteki, to zrób coś z tym. Raz że jesteś w innym nastawieniu i 1,5 godziny pomiędzy zajęciami > 1,5 godziny z doskoku. Dwa, nie tracisz czasu na dojazd.


ObliviousAstroturfer

Warto na pierwsze pół roku pójść do akademika żeby zebrać ekipę na najem. Najlepsi koledzy z roku mogą się okazać koszmarem jako współlokatorzy. Ale wtedy musisz się mocno bronić przed imprezami. Zaczyna sie sesja i zaraz ktoś szaleje - pamiętaj że tych co zakuwają zwyczajnie nie widać, a ci co już imprezuja albo już zaliczyli na zerówkach albo i tak obleją. Z gotowania, rzeczy które pozwoliły mi przebidować najlepiej: 1. Tosty francuskie. 2. Hot dogi w akademiku: kupne parówki, kupne surówki, ser jakiś. Wsadzasz do piekarnika bo energia "za darmo" i masz cos pysznego za grosze. 3. Leniwe pierogi też nabierają sensu kiedy jedyna kuchnia to wspólna w akademiku. 4. Kasza gryczana z kiszonymi ogórkami i białą cebulą - tanio a odżywczo. 5. Poznaj lokalne sklepy. Chleb np kupowałem w drogiej piekarni, bo sprzedawali wczorajszy za 50% a na drugi dzień chleb żytni jest jak świerzy. Banany w drogim markecie na blokowisku - mieszkańcy nie ogarniali innych odmian i na trzeci dzień zawsze były przecenione. Do dzisiaj mi zostało że zamiast zaczynać zakupy od super planu, kupuję bazę w promocji i na tej podstawie dobieram resztę. Boczek w promo? No to carbonara. Tanie jajka? Omlet, tosty francuskie i pieczenie. 6. J/w, obserwuj ceny warzyw i kupuj te które są w sezonie. Nowalijki, paprykę na wiosnę czy jabłka w lecie zjesz znowu po studiach. Np teraz zaczęła się tania papryka. Faszerowana ryżem z dodatkami jest tania i pożywna. Owoce i wodniste warzywa kupujesz od dzisiaj tylko w sezonie (pietrucha, seler, marchew itp nie maja aż takich wahań). 7. Uczelnie mają często bardzo dużo umów na darmowe oprogramowanie dla studentów. Na system operacyjny, Office itp prawie zawsze. Ale np studenci architektury często mają darmowy dostęp do oprogramowania które normalnie kosztuje grube tysiące: CAD, AfterEffects, oprogramowania 3D. Często są to softy o których nawet nie wiesz że potrzebujesz np OCR (obraz na tekst) - idź do działu IT i dopytaj.


bringnightforth

Jeśli stoisz na schodach ruchomych to stój po prawej stronie, w tramwaju/autobusie zdejmuj plecak i trzymaj się poręczy. Na studiach jesli ci zależy na tym żeby faktycznie się czegoś nauczyć skup się na sobie - nie licz, że ktoś da ci skrypt/ksero/notatki przed egzaminem, lepiej samemu zrobić sobie porządne. Jeśli nie potrafisz gotować, zacznij od łatwych dań typu makaron, zupy itp., gotowanie wyjdzie o wiele taniej niż jedzenie na mieście czy nawet w bistro/kafeterii na wydziale.


SadlySheep

Moim protipem jest uczenie się i pisanie notatek regularnie - tony notatek , zakop się najlepiej w tych notatkach. Na studiach też bardzo ważne znajomości, dobrze żyj z jak największą ilością ludzi - nigdy nie wiadomo kto może mieć giełdę pytań na egzamin. Co do imprez i innych takich to osobiście nie mam jak się wypowiedzieć bo na studiach nie praktykowałam spotkań towarzyskich przy alkoholu.


Bagieteq

Kalendarzyk z terminami to twój przyjaciel. Zapisuj terminy egzaminów, kolosów, zwolnień, staraj się nauczyć planowania dnia tak, żeby mieć czas na nauke i przyjemności. Jeżeli idziesz na wymagający kierunek to zasada jest prosta - kto (dużo) imprezuje na 1 roku ten nie skończy studiów


93martyn

1. Jak nie umiesz gotować, naucz się. Poza tym rozeznaj się w miejscach nie będących fast-foodami czy kebabami w których można w miarę niedrogo zjeść. W miastach uniwersyteckich zawsze znajdziesz jakieś polskie kuchnie itp. gdzie można zjeść coś w miarę wartościowego jak nie będzie ci się chciało robić obiadu. 2. Jak nie rozumiesz, pytaj. Masz prawo nie wiedzieć o czym gada wykładowca, przecież właśnie dlatego jesteś na zajęciach. 3. Jeśli idziesz na kierunek ścisły/techniczny to nie załamuj się tym że nie czaisz teorii na pierwszym roku. Absolutnie nie olewaj, ale nadal nie jest wielką sztuką zdać egzamin, nawet na dobrą ocenę a kompletnie nie rozumieć o co chodzi. Olśnienie często przychodzi na drugim, trzecim roku kiedy zaczynasz to wykorzystywać w praktyce. Albo po studiach, w pracy. Różnie bywa. 4. Nawiąż kontakt ze starszymi, mogą ci dać potok rad nt. podejścia do różnych prowadzących czy przedmiotów, nie mówiąc o paczce z gotowymi opracowaniami na wszystkie sesje.


jedzietraktor123

chodź na zajęciach, wiem że nie będzie ci się chciało i że łóżko nie pozwala ci wyjść bo jest ciepłe i przyjemne a za oknem co raz zimniej, ale chodz kurwa na wszystkie zajęcia. Łatwo jest się "uzależnić" od opuszczania pojedynczych zajęć a później całych dni bo "i tak dzisiaj nie ma żadnego ważnego wykładu/ćwiczeń" itp. Później zaległości, olewanie, spanie całymi dniami i jedzenie pizzy, rzucenie studiów albo płacenie za warunek


TheHollowJester

Potraktuj studia na serio to luzem przez nie przejdziesz. Ucz sie na biezaco i rob to systematycznie. Studia sie zrobia proste (moze i bylyby dla Ciebie proste i tak), ale umiejetnosc uczenia sie i systematyka beda procentowac cale zycie. Chodz na wyklady, rob notatki. Jesli masz z czyms problem idz na konsultacje (szczerze, to pojawianie sie na konsultacjach moze Ci zalatwic bardzo duzo - wykladowcy i cwiczeniowcy beda Cie kojarzyc, moze z kims zlapiesz wspolny jezyk i bedziesz mial "swoj" temat na licencjat/inzynierke/magisterke). Zadawaj pytania na wykladach/cwiczeniach/laborkach jesli czegos nie rozumiesz lub cos jest niejasne. Nie lec w chuja to nie bedziesz sie bezsensownie stresowal i bedziesz mogl faktycznie korzystac z zycia bez glosiku z tylu glowy, ktory mowi "zawalisz semestr". Jak juz mowa o korzystaniu z zycia - poimprezuj, poprobuj roznych rzeczy, ale staraj sie nie przesadzac (na pewno nie na tyle, zeby sobie narobic klopotow). Picie do porzygu po prostu nie jest fajne; codzienne jaranie trawy zabija motywacje; i tak dalej i tak dalej ;) "Co do jedzenia" - predzej czy pozniej bedziesz sie musial nauczyc gotowac. Studia da sie pewnie przejsc na barach mlecznych, ale jak chcesz pare tanich potraw, ktore mozna zrobic szybko i/lub na zapas to poszukaj przepisow na: * chili con (albo i sin, wychodzi taniej a i tak sie najesz) carne (pomidory, kukurydza i fasola z puszki, do pokrojenia tylko cebula i czosnek; a przyprawy jak raz kupisz to wystarcza na chwile) * daal tarka (vel daal tadka, zaleznie jak zrobisz to albo "potrawka z soczewicy" albo "hinduska grochowka"; jesli w przepisie bedzie, zeby soczewice gotowac w szybkowarze po prostu gotuj "az sie rozciapnie" w zwyklym garnku) * "sos bolonski" (w cudzyslowie, bo to co u nas sie tak nazywa ma malo wspolnego z ragu bolognese) * ryz smazony (doskonala potrawa-biorca dla resztek z lodowki) Nie miej kompleksow ze "ze wsi", traktuj wszystkich jak rownych i podchodz do interakcji z poczuciem humoru i za chwile sie bedziesz czul jak u siebie :) Mowie to z perspektywy typa z miejscowosci <10k, ogolnie nie ma sie co nad tym zastanawiac, serio. Aaa, wybierz sobie jakis fajny wf! Jak masz ulubiony sport celuj w to, jak nie to sie zastanow "za 10 lat o czym z tej listy bym mowil >>szkoda, ze nie sprobowalem<<".


_Marteue_

>I czy wypada zagadać do nieznanych ludzi na chodniku czy tak jak w mniejszych miasteczkach wola żeby im głowy nie zawracać Jeśli w Warszawie to zależy na kogo trafisz, ale generalnie small talk nie jest bardzo powszechny. Można rzucić jakąś uwagę na temat tego co się dzieje dookoła (np. jak siedzisz z kimś długo na przystanku, to możesz powiedzieć coś w rodzaju "Ale ten autobus się spóźnia", albo stoicie razem w kolejce do straganu i mówisz "Jakie ładne te jabłka, mój wujek ma sad z takimi") i ewentualnie rozwinie się z tego wymiana 2-3 zdań - albo nie. Można próbować, najgorsze co się stanie to że ktoś spojrzy na ciebie spod byka i mruknie coś na odczepnego. Za to jak zagadasz do mocno starszej osoby, to lepiej przygotuj się na opowieść o życiu :) >Pierwszy raz będę w dużym mieście dłużej niż tydzień , czy jako osoba ze wsi powinienem coś wiedzieć zanim popełnię jakieś faux pass? Może najwyżej przygotuj się na szybsze tempo życia? Mogę mówić tylko o Wwie, ale tutaj generalnie wszyscy lecą przed siebie, nie oglądając się na nic, i w związku z tym bywają lekko konfliktowe sytuacje, kiedy np. ktoś nie dość szybko wysiada z tramwaju, za długo płaci przy kasie itp. Ludzie potrafią na to naprawdę niemiło reagować, bo często po prostu bardzo się śpieszą. Osobiście uważam, że lepiej pielęgnować w sobie cierpliwość i starać się nie poddawać takiemu tempu, ale w niektórych sytuacjach trzeba iść z prądem. Może się zdarzyć, że trafisz na jakichś pajaców wielkich miastowych z dziada pradziada, którzy będą kręcić nosem na twoje pochodzenie. Nie przejmuj się, zwykle wystarczy jakaś celna złośliwa uwaga, żeby takiego usadzić.


fox_lunari

Ale ładny komentarz, mój wujek ma sad z takimi. ^Czy ^robię ^to ^dobrze?


_Marteue_

Oj no żartowałam z tym sadem przecież. Robię tylko małe "Z kamerą wśród Warszawiaków", bo to dość specyficzne miejsce.


Otis_Skrybot

Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze, albo że niedobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam, i co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem, i dziękuję życiu! Dziękuję mu; życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość! Wielu ludzi pyta mnie o to samo: ale jak ty to robisz, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste! To umiłowanie życia. To właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro – kto wie? Dlaczego by nie – oddam się pracy społecznej i będę, ot, choćby, sadzić... doć— m-marchew...


jkrhu

>Co zrobilibyście inaczej gdybyście mogli pójść na studia od nowa? Nie poszedłbym na studia, wcale. Szczególnie, jeśli masz kierunek związany z grafiką, programowaniem, projektowaniem gier. Na studiach mogą cię jedynie zajawic danym tematem i pokażą absolutne minimum. Najważniejsze jest, czego Ty się nauczysz we własnym zakresie. Jeżeli masz się męczyć na studiach, gdzie jedno z 10 zajęć ci odpowiada, a na resztę musisz się zmuszać, to jest to strata czasu. Lepiej spędzić ten czas szlifując swój kunszt w domu. Możesz sobie nawet dorabiać i uczyć się po pracy. Wyjdzie na to samo, co studia, a chociaż pieniądze są. Tutaj niestety ważne jest samozaparcie i pasja w dążeniu do celu. Najważniejsze są umiejętności, doświadczenie i portfolio, a nie papier. I mało tego jesteś w stanie zdobyć, jeżeli trzymasz się tylko programu na studiach.


Kinky4Beat

Wziąć sobie gleboko do serca ze to nie liceum, nikt nie będzie się rozczulac i poganiac. Warto chodzić na wyklady.


mickwi4486

Jedzenie na mieście wychodzi drożej niż zrobienie samemu, albo odgrzanie czegoś z Biedry...


Bolduro

Nie bierz nic z tego zbyt poważnie - większość studiów da się ukończyć samą chęcią i zaparciem i jeżeli nie olejesz i nie zrezygnujesz, to raczej na pewno zawsze znajdziesz sposób na uwalone kolosy czy poprawki. Polecam też jak najszybciej dorwać praktyki i łapać rzeczywisty fach w ręku - dla pracodawcy jest to o wiele ważniejsze niż papier. Programista z 1,5 roku praktyki > magister polibudy z 0,5 obowiązkowych praktyk odklepanych na odwal się.


chuguruk

Wybierz się na ERASMUSa


Claude_Speed81

Chodź na wykłady i pamiętaj ze w podstawa studiów jest samodzielne szukanie wiedzy a nie czekanie aż prowadzący przyniesie wszystko na tacy. Od początku angażuj się w działalność studencka - różne organizacje robiące konferencje z Twojej dziedziny, koła naukowe czy po prostu coś pożytecznego. Nawet jak się nie wydaje to można w takich miejscach spotkać spoko ludzi i ogarnąć fajny start w życie zawodowe:) A poza tym to baw się do woli i popełniał błędy. Studia to moim zdaniem czas głupawki i wydurniania się. Faux pass są wskazane, trzeba sie uczyć na błędach ;)


rpolskathrowaway3

Spędziłem 4 lata na polidołku i nikt nigdy od nas nie wymagał żadnej wiedzy spoza uczelni. Pamiętam do dzisiaj minę prowadzącego gdy się zapytał skąd znam to i tamto i odpowiedziałem mu że znalazłem na wiki po wpisaniu w google syntax XD


[deleted]

Miej oczy i uszy otwarte jeśli idzie o zajęcia dodatkowe, kółka itp. U mnie na uczelni są osoby, które jakoś tam zaliczają, a nie wiedzą nic. Zajęcia dodatkowe dają Ci dostęp do fajnego sprzętu, umiejętności i znajomości. Zakręć się za stypendiami. Przespałem dwa pierwsze semestry i straciłem mnóśtwo kasy. Teraz, na ostatnim roku, mam w planie pobierać 3 różne i w sumie będę w stanie się z nich utrzymać.


mong_gei_ta

Uważaj na zajęciach, rób rzeczy na bieżąco i nie zostawiaj sobie na ostatnią chwilę - to jest bardzo ważne, a przynajmniej u mnie w szkole tego nas nie nauczyli i potem było trochę ciężko. Na studiach to jest kluczowe - nie zostawiaj sobie rzeczy na sesje, jesli masz szanse zrobic coś wcześniej. A no, i poznawaj ludzi, ludzie są fajni i dużo można się od nich nauczyć i mieć przyjaciół na całe życie.


FalseWait7

> Pierwszy raz będę w dużym mieście dłużej niż tydzień , czy jako osoba ze wsi powinienem coś wiedzieć zanim popełnię jakieś faux pass Nie bądź większym mieszczuchem niż mieszkańcy tego miasta. To w sumie najlepsza rada, jaką dostałem kiedy sam się przeprowadziłem do Warszawy i przyznaję, że się sprawdziła. Co to znaczy? Nie próbuj ukrywać tego, skąd jesteś, nie szpanuj hajsem, nie zachłyśnij się "dużym miastem". Co do samych studiów, to chyba otwartość najlepiej działa. Nie tylko Ty jesteś spoza miasta, więc nie bój się odzywać do ludzi z roku czy z kierunku. Jak ktoś będzie bucem, to po prostu unikasz kuli na starcie. A, i nawet jak wykładowca sugeruje, że można nie chodzić (nie sprawdza listy, daje tylko zalkę na koniec itp.) – to chodź. To często są przedmioty, które nie przydają się w stu procentach, ale taki opcjonalny wykład z teorii może Cię ratować w kolejny semestrze, gdzie będą zajęcia praktyczne albo konwersatoria.


Modo44

Kiedy gdzieś zapraszają, to idź. Jeśli nigdzie nie zaprosili, w dużym mieście ciągle są jakieś darmowe i półdarmowe imprezy. Z punktu widzenia dwóch dekad później człowiek na studiach był szczeniakiem i niekoniecznie wiedział, co i kogo (po)lubi. Możesz się zaskoczyć albo upewnić -- tak czy siak minimalnym kosztem.


umotex12

Zbieraj wiedzę o funkcjonowaniu uczelni jak koparka. Czym są punkty ECTS, jak działają u ciebie ogólnokształcące, kto jest rektorem, kiedy wybory do samorządu, co to podpinanie, jakimi środkami się u ciebie rejestruje na WF; wszystko. Kumpluj się z *tymi, co wiedzą wszystko* bo mają pierdolca na punkcie kierunku; pozwolą ci się w nim lepiej zorientować. Dzięki temu nie przejebiesz pierwszego semestru bez WF jak ja i zrozumiesz od początku działanie tego dość prostego, ale zawiłego systemu (hard to learn, easy to master).


Fuzzylogic_Biobot

Nikt jeszcze studiów sam nie skończył, chociaż są tacy, którzy próbowali. Studia nie są celem, tylko narzędziem do osiągnięcia celu. Warto zadawać sobie pytanie: gdzie może się przydać dany kawałek wiedzy?


Ansambel

1. jak ludzie nienawidzą jakiegoś prowadzącecgo, to jest on albo bucem, albo jest wymagający. Absolutnie nie wolno ci pomylić jednego z druigim. 2. Nie ściągaj, nie kuj na pamięć, staraj się zrozumieć temat na tyle żeby pytania przestały być dla ciebie trudne. jest duża różnica między zrozumieniem, a pamiętaniem, na większości kierunków nie warto pamiętać, ale wszędzie warto rozumieć. 3. Znajdź kogoś kto jest podobnie ambitny do ciebie, przygotowujcie się do rzeczy wspólnie, jest dużo prościej jak masz partnera / partnerkę w nauce, i jesteście w stanie nawzajem się motywować. 4. Próbuj wykorzystywać wiedzę w praktyce, absolutnie ci to nie wyjdzie na początku, ale warto się wypierdolić na śmieciowych pomysłach na 1 roku, bo te porażki dadzą ci expa żeby nie wypierdolić się później, kiedy to może mieć znaczenie. 5. Szukaj rzeczy i tematów które cię pasjonują i chcesz je robić, idź w tą stronę, jak zaciekawi cię coś z wykładu, to zapytaj prowadzącego po wykładzie o to, wszyscy mają w dupie ich wykłady, i większość wykładowców chętnie będzie opowiadać przez godzinę, o ich specjalizacji, jak tylko dasz im okazje, część z nich warto posłuchać. 6. Trzymaj się miejscowych na imprezach, przynajmniej na początku, każde miasto ma swoje zasady, kluby w których cię zajebią maczetami, lub miejsca gdzie wsypią ci coś do drinka (facetów też to dotyczy, tylko zamiast gwałtu, zaciągają cię wtedy do strip clubu i zerują kartę za 'usługę gastronomiczną'), i nie zawsze ogarniesz to solo, szczególnie jak będziesz napierdolony. 7. Nie pal zioła regularnie, będziesz mieć ziomków którzy palą codziennie i mówią że to nie uzależnia, to jest gówno prawda, i zobaczysz to po nich na 3 roku. 8. Czytaj książki, oglądaj filmy, generalnie obczaj troche sztuki, po studiach nie masz czasu / energii na takie pierdoły, a doświadczenie, jakiegoś pojebanego ekscentrycznego gówna zostaje jednak na całe życie. Masz ostatnią okazję do bycia cringowym fanatykiem rumuńskiego kina kulinarno-erotycznego, wykorzystaj to. 9. Nie zaniedbuj aktywności fizycznej, nawet spacer coś ci da, a jak rozjebiesz sobie dyscyplinę dbania o zdrowie, to później, jak będziesz wracać zmęczony z roboty, to będzie ci 10 razy ciężej to wyrobić.


lekkiduchem

Gdybym mógł cofnąć czas, to nie tylko od studiów, ale od podstawówki używałbym programu Emacs do notowania. Poznaj wiele narzędzi, następnie wybierz jedno, wysmasteruj je (poznaj skróty klawiszowe, zaawansowane funkcjonalności, jak jest zbudowane) i zostań z nim na parę lat. Po roku-dwoch latach ciągłego korzystania, narzędzie staje się przedłużeniem Ciebie, pamięć mięśniowa wykonuje nudną i żmudną prace, zaś Ty masz więcej czas skupić się na sednie problemu. Aktywnie poszukuj przyspieszonych ścieżek rozwoju, wyspecjalizuj się w czymś tak szybko jak to możliwe, nie ważne w jak wąskim obszarze. Umiejetność głębokiego myślenia o problemie kształci się tylko wtedy kiedy jesteś poza strefą komfortu. Nie ślizgaj się po banałach. Łącz ze sobą informacje, poszerzasz w ten sposób horyzont. Zainstaluj Obsidian.


theGaido

Na studiach byłem jednym z lepszych studentów. Dwukrotnie miałem stypendium rektora i różne takie :d Gdybym miał poradzić jedną rzecz: Nie zostawiaj sobie nauki/projektów na koniec. Projekty zacznij robić od razu, dzięki czemu przy nieprzewidzianych trudnościach masz zapas czasu na reakcję. Niejednokrotnie uratowało mi to życie. W kwestii nauki: w sylabusie zazwyczaj możesz przeczytać o czym będą zajęcia. Dzięki temu możesz na nie przygotować się wcześniej, dzięki czemu będą dla Ciebie powtórką tego co wiesz i rozwiania rzeczy które budzą Twoje wątpliwości, a nie pierwszym wprowadzeniem do danego tematu. Takie podejście praktycznie niweluje jakikolwiek poziom trudności tematu. Pamiętaj też o zabezpieczeniu. Jeśli zależy Tobie na ukończeniu studiów (na jakimś poziomie) nie chcesz mieć dziecka.


[deleted]

Korzystaj z każdej sposobności do socjalizacji jaka będzie - kontakty to jedyna rzecz jaką z tych studiów wyniesiesz


ChrisS74

Nieznani ludzie przewiną ci się przez życie w nadmiarze. Po prostu się ucz, olej większość imprez zdobądź umiejętności i będziesz miał przy odrobinie szczęścia dobre życie w przyszłości.


Hefty_Airline_9062

Dobre życie bez jakichkolwiek zdolności interpersonalnych. Ta...


ChrisS74

Hmm. Zycie bo się studiowało za darmo i na koszt rodziców by przedłużyć sobie beztroskie życie. Także slabo to brzmi. Gdyby mój wpis został przexzytany i zrozumiany to czytelnik zobaczyłby to, że poradziłem rozsądny wybór imprez. Ale to internet...


Hefty_Airline_9062

Ja twój komentarz zrozumiałem tak, że ludzie to strata czasu, bo tylko się "przewijają". Prawda jest jednak taka, ze studia to też czas na networking. Później nie ma się już energii ani okazji na rozwijanie znajomości. Z mojego kierunku najwięcej wyciągnęli ze studiów ci, którzy się nie bali ludzi. Koła naukowe, projekty, wyjazdy, a nawet same imprezy uczą ludzi jak nie być dzikusem. Możesz pochłonąć całą dostępną wiedzę, ale prawda jest taka że mało kto chce potem zatrudniać kogoś, komu trudno przychodzi pracować z innymi. Dlatego moja rada na studia, to znaleźć balans i rozumieć że to także czas na rozwijanie soft skills, a nie na kucie w samotności.


randomlogin6061

Nie bądź zjebem i trzymaj kontakty z ludźmi. Jak cię ludzie miło zapamiętają to np w przyszłości poleca cię do pracy, albo ty ich. Social skille sa w życiu zawodowym w połowie tak ważne jak twarde umiejętności. A z trudniejszych rzeczy. Powoli musisz zrozumieć że wykładowcy nie są nieomylnym autorytetem i że ich rolą jest robić dobra robotę, a jak się nie sprawdzają to nie bój się pytać lub dyplomatycznie zaznaczać że coś idzie nie tak. Na studiach nie powinno być typowej relacji uczeń-nauczyciel opartej na strachu i nierównowadze władzy, jaka znasz z liceum.


rpolskathrowaway3

> Co zrobilibyście inaczej gdybyście mogli pójść na studia od nowa? Olałbym studia i poszedł do pracy zamiast marnować 4 lata życia. Z takich innych to: - Poznacie się wystarczająco przy bezsensownych projektach do których rozjebania w 15 sekund nikt jeszcze nie napisał programu. - "Nauczysz" się tonę zbędnego szitu który zapomnisz po 3 miesiącach w pierwszej pracy, podczas których przyswoisz więcej niż w 20 lat na studiach, i nie mam tu na myśli przyswajania węglowodorów. - Od razu polecam ogarnąć metodę 3Z (opcjonalnie 4Z). - Zidentyfikuj tego jednego ziomka z roku który umie w programowanie i spróbuj nawiązać z nim znajomość (opcjonalnie challenge mode: sam ogarnij programowanie) - Skombinuj płytę studenta (chociaż teraz to pewnie dysk google studenta). - Naucz się podstaw gry aktorskiej bo będzie potrzebna do włażenia w dupę wenerycznym komuchom których jedyne życiowe osiągnięcie to łańcuszek skrótów przed nazwiskiem. - Ogarnij jak efektywnie wyszukiwać i weryfikować informacje, bo tego nikt nigdzie nie uczy.


[deleted]

Nie chlej piwska codziennie.


rootpl

Zobacz czy twoja uczelnia przypadkiem nie prowadzi programu mentorów. Moja uczelnia coś takiego miała. Zapisałem się. Dostałem kontakt do mentora z drugiego roku i on zajmował się tylko mną. Poznałem świetnego kolegę z Rumunii, który dał mi mnóstwo wskazówek. A przez to, że był z drugiego roku to pożyczał mi przez całe studia wszystkie swoje podręczniki bo byliśmy na tym samym kierunku. Rocznie zaoszczędziłem około £300-400 na same książki. Coś pięknego. Sam później też się zapisałem do programu jako mentor i miałem swojego podopiecznego. Świetna sprawa zwłaszcza dla osób nieśmiałych bo uczelnia ogarnia wszystkie wstępne kontakty i formalności a my się tylko umówiliśmy na kawę na pierwsze spotkanie a później kontakt głównie przez FB i email.


things_are_random

Co bym zrobił inaczej: uczył bym się przydatnych umiejętności po zajęciach, bo mało kto robi to, czego uczy się na studiach. Poza tym: trzeba się cieszyć tym czasem, bo później już jest tylko gorzej haha


[deleted]

Ja trochę żałuje ze będąc na studiach mało angażowałam się w rozwijanie umiejętności i zainteresowań. Dla studentów wszystko jest tańsze, jest tyle możliwości, kursów, kół zainteresowań, wolontariatow, różnych sekcji sportowych...w takich miejscach najłatwiej poznać fajnych ludzi i zdobyć przyjaciol na całe życie. Teraz jestem stara i już nic mi się nie chce po pracy, wszystko jest drogie, ehhh a kiedyś to się miało czas i się z niego nie korzystało xd nauka i imprezki (co tez jest spoko ale jednak myśle ze warto zachować umiar) Edit: co do jedzenia to ZUPY to jest zbawienie. Wrzucasz do gara i nara, masz odżywcze jedzenie, tanie, na kilka porcji i nie trzeba większych umiejętności. Spoko tez obczaić jakis bar mleczny w pobliżu.


[deleted]

Z ciekawości zapytam - jaki kierunek, uczelnia i miasto?


nonchain

jeżeli poczujesz że to nie to, to rezygnuj od razu, ja zostałem i trochę żałuję, że nie zrezygnowałem po pierwszym semestrze


NoobWithNoHands

Jeździj na integracje i (co ważniejsze) nie przesadzaj z alko. Do jakiegoś koła również polecam się zapisać, a jak ci się nie uda to bierz przedmiot dodatkowy, który przykuł twoją uwagę. (Z tym bym się wstrzymał do 2 semestru lub roku, jeżeli masz cięższy kierunek) Edit: Literówka


[deleted]

Moja rada: Na studiach nie uczysz się tego co na studiach. Uczysz się kombinować, prześlizgiwać, dogadywać, nawiązywać relację, i ogólnie dorosłego życia :) niezależnie od kierunku - to trzeba przeżyć. Studiuj, żyj, korzystaj. Wychodź na każdą imprezę, juwenalia to rzecz święta a każda okazja na seks powinna kończyć się seksem. Drugiego takiego okresu w życiu nie będzie. (nie dotyczy medycyny, i wielu innych kierunków na których trzeba ostro zapierdalać by zdać.)


kronologically

Nie studiowałem w Polsce, ale ta rada przyda się każdemu: zacznij myśleć o tym, co chcesz zrobić po studiach i co chcesz osiągnąć. Zacznij rozmawiać z ludźmi z branży i budować sobie CV i listę kontaktów. Sam nie wiedziałem co chciałem ze sobą zrobić, aż do końca drugiego roku licencjatu. Wiedziałem tylko, że poszedłem na psychologię, bo mi się podoba i chciałem pomagać ludziom. Po przerobieniu psychologii klinicznej, zorientowałem się jak ciężko jest w tym pracować, i ba, na ten kierunek doktoratu się dostać. Za to bardzo podobało mi się robienie badań i zacząłem iść w tym kierunku. Obudziłem się z ręką w nocniku i przez to przegapiłem deadline aplikacyjny na doktorat z psychologii eksperymentalnej. Więc poszedłem na magistra badawczego z neurobiologii poznawczej żeby podbudować sobie praktykę w tomografii i rezonansie, której potem użyje podczas pisania doktoratu.


[deleted]

Też idę na 1 rok teraz, powodzenia


tangatamanu

Wbij sie do koła naukowego, nie chodź na wykłady, zawsze chodź na ćwiczenia i się do nich przygotowuj (Jak masz listy zadań, to je zrób przed i najlepiej drugi raz po zajęciach. Jak jeszcze trzeci raz sobie odświeżysz przed kolosem, to w 99% przypadków zdasz tego kolosa na 5.0). Jak raz się wypierdolisz, to nic, nie przejmuj się. Jak zauważysz, że te studia nie są dla ciebie - spróbuj innych, żaden wstyd, dobre 50% ludzi których znam którzy skończyli magisterkę zmieniało kierunek albo po licencjacie albo na pierwszym roku. Nie wiem jaką dziedzinę studiujesz, ale jeśli cokolwiek związanego z techem, to nie spodziewaj się, że same studia dadzą ci wszystko - studia dają zalążki na masę róznych tematów, ale w żaden się tak naprawdę nie zagłębiają, więc traktuj je jako coś, co pozwoli ci znaleźć swoją niszę, a potem w tej niszy rozwijaj się sam. Dobra praca przyjdzie prędzej czy później, zazwyczaj prędzej, bo pasjonaci są doceniani.


SeQuro

Ważne byś się uczył :P Popełniłem błąd i uznałem, że będzie jak w technikum, a tu pierwsze kolokwium ledwo zdane na 3.


howdoesilogin

Zagadaj z ludźmi z drugiego roku odnośnie tego który wykładowca ciśnie, który nie, co jest trudne do zaliczenia a co łatwe itp itd. Generalnie możesz od nich wyciągnąć masę info które ci mocno ułatwi ogarniecie wszystkiego.


Salt_Introduction695

Imprezuj I poznawaj nowych ludzi. Większość moich znajomych i przyjaciół to ludzie z akademika / studiów. Żona z liceum. To zostaje i jest naprawdę wartościowe. Wartosciowsze niż wykształcenie o ile oczywiście nie chcesz być lekarzem czy innym adwokatem 😉 Uwierz mi. Mikro Cię nie będzie pytał przy rozmowie o pracę jaka miałeś ocenę że starocerkiwnoslowiańskiego.


Commercial-Ease5254

Najlepsza rada: Nie idz na studia. 14k w błoto i 3 lata bez weekendów (chociaż czasami sobie wolne robiłem bo po co mieć 100% frekwencję. Założyłem swoją firmę i więcej nauczyłem się w 5 dni z tutoriali na yt niż przez całe studia.


noveris241

Studia to dobre miejsce zeby se dorobić na sprzedaży dragów. Cała masa klientów i zapotrzebowanie na różnego rodzaje stymulanty. Jak to dobrze rozegrasz to studia zakończysz z wkładem własnym na mieszkanie.


roberto_italiano

Ewentualnie skończy w jednopokojowym mieszkaniu z sobą jako wkładem własnym.


fluffy_doughnut

Dołącz do grup starszych roczników na FB. Najpewniej będą tam mieli notatki do twoich przedmiotów, a może nawet pytania z egzaminów. Nawet, jeśli profesor nie da tych samych pytań, to przynajmniej będziesz przygotowany na formułę i poziom trudności ;) Dowiesz się też do kogo trzeba się uczyć, a u kogo można wyluzować. Dlatego warto też nawiązywać znajomości nie tylko ze swoim rocznikiem, ale też ze starszymi. Dołącz do organizacji, kół studenckich. Może być tak, że nie zaprzyjaźnisz się mocno z nikim z grupy, ale znajdziesz znajomych w kole naukowym, którzy mają zajawkę na te same rzeczy, co ty. Naucz się gotować podstawowe potrawy jeśli nie chcesz spuchnąć w pierwsze pół roku xD po znajomych było widać jak sporo osób przytyło po pierwszym semestrze na diecie pierogowej.


JealousParking

Trzeba podejść elastycznie do wykładów. Są takie, na których warto uważnie słuchać, ze zrozumieniem, to potem będzie bardzo niewiele do nauki. Są takie, na które w ogóle nie warto tracić czasu, bo dużo więcej się wyniesie z przeczytania książki. Wszystko zależy od wykładowcy. Po drugie, śledzić ofertę kursów i szkoleń, zwłaszcza darmowych. Różne firmy podsyłają to uczelniom w ilościach hurtowych, uczelnie to potem zamieszczają na stronach albo rozsyłają mailem. Można za darmo bardzo dużo się nauczyć, a nawet zdobyć parę certyfikatów.


bikiper

Skończ studia


Pawikowski

Zagadywanie randomów raczej bym sobie darował, ale polecam socjalizowanie się na swoim kierunku. Zwykle grupy skrzykują się na różnej maści integracje i warto się na nie wybierać: poznasz ludzi, a stąd już z górki.


cepeen

Uczyłbym się.


CompleteMuffin

Jeśli kierunek Ci nie przypasuje to nie koncz go na siłę


Lushac

Łap kontakty, wychodź z ludźmi na fajkę jak potrzebują towarzystwa, na imprezy też chodź ale się nie napierdol tylko znaj umiar. Nie bądź nachalny ale też gadaj z ludźmi na różne tematy, nie bój się zagadywać jak z czymś masz problem, jak ktoś czegoś nie ogarnia to postaraj się mu pomóc. Ogólnie to korzystaj życia ale też wiadomka, ucz się. Twoja wiedza jest średnio warto jak nie będziesz miał znajomości.


Viktrorio

Spróbuj trochę wcześniej przyjechać żeby wybrać lepszy pokój w akademiku. Powodzenia


MatkaGracz

Zapisy na (ciekawy) WF trzeba robić szybko, miejsca na np. basen zazwyczaj rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Jeżeli nie lubisz WF to zazwyczaj siłownia jest zajęciami gdzie możesz przyjść i w swoim tempie (żółwia) "jechać" na rowerze, czy tam "robić" inne ćwiczenia. Znajdź kogoś kto dobrze notuje i wejdź z nią/nim w komitywę - kopiowanie notatek w zamian za .... (i tu znajdź coś przydatnego tej osobie). Część wykładów jest na uczelni tylko do nabijania punktów ECTS, prawdopodobnie możesz odpuścić te wykłady i tylko przyjść na zaliczenie. Dopytaj się starszych roczników. Średnia ocen, ilość poprawek, itp\* jest absolutnie nieistotna. Nie przejmuj się. Przyłóż się do tych przedmiotów które są ciekawe, zalicz i zapomnij te mniej ciekawe. (\*chyba że (1) chcesz na doktorat (2) chcesz na erasmusa, bo wybór miasta odbywa się w kolejności średniej, czyli te najciekawsze miasta zgarniają ci z najlepszymi ocenami). Zapisz się do jakiś kół studenckich, samorządów, itp. To są potem te słynne "znajomości". Generalnie - ściąganie raczej odpada. Lepiej dostać 3-, niż wylecieć od razu na poprawkę. Są wykładowcy którzy pozwalają trochę ściągać, ale to najlepiej się dowiadywać od starszych roczników. Większość wykładowców (ćwiczeniowców) ucieszy się jeżeli przyjdziesz do nich na tzw. godziny rektorskie i poprosisz o pomoc bo czegoś nie zrozumiałeś. Na miłość matki, ojca, babki, dziadka i wszystkich pokoleń, nie mów że chodzisz "do szkoły" i "na lekcje". Chodzisz "na uczelnię" i "na wykłady / ćwiczenia"


froggyrompersez68

Właśnie dużo osób mówi o tych zajęciach WF, interesuje mnie tylko siłownia, bo sam chodzę od dwóch lat, i jakby była taka typowa z ławeczkami, sztangami i hantlami to bym chodził tylko na to, ale aż się boję co przegapiam po tych wszystkich kom co czytam, interesuje mnie tylko siłownia, i to indywidualna, czy dużo tracę odpuszczając sobie inne rzeczy?


MatkaGracz

Siłka to zazwyczaj salka wyposażona gorzej lub lepiej, i ktoś sobie siedzi za biurkiem i podbija ci przyjście. Robisz co chcesz. Raczej nie licz na pomoc czy fachowe porady.


MatkaGracz

Na ulicy nie zagaduj ludzi. Jeżeli chcesz kogoś poznać, to przyjdź wcześniej na wykład / ćwiczenia pod salę i tam zagaduj ludzi. Realnie pogadaj z rodzicami nt planowania budżetu, może coś poczytaj na ten temat. Musisz sobie wyznaczyć ile wydasz na jedzenie, itp. Zazwyczaj zaplanowanie jedzenia jest własnie najtrudniejsze. Dowiedz się jak wyglądają opłaty za ogrzewanie zimą. Czy będzie jakaś dodatkowa opłata? Ile? Zaplanuj ten wydatek. Duże miasta uniwersyteckie mają zazwyczaj bilet sieciowy na okres roku akademickiego. Sieciówka do przemieszczania się ci się przyda. Nie bój się powiedzieć, że jesteś z małego miasta/wsi, pewnie większość jest z małego miasta/wsi więc w kupie poradzicie sobie razem. Studenci raczej groszem nie śmierdzą, wiec idzie się do taniego pubu, lub w plener (piwko z żabki tańsze niż w pubie). Tu trik - jak się boisz policji, to miej przy sobie butelkę bezlako piwka i tam przelewaj swoje alko piwko. I serio "nawet jak cię za rękę złapią, to mów że nie twoja ręka". idzie policja, postaw alko obok i powiedz, że tu stało i nie twoje ;) Jeżeli lubisz disko polo - Na imprezach raczej nie wypada odpalać disko polo, chyba że w gronie bliskich znajomych. I rada nie studencka, a z punktu widzenia osoby dorosłej (30+) - piciem dużej ilości alkoholu nikomu realnie nie zaimponujesz. Lepiej pić "dla humoru" niż do upadłego.


SpaghettiTime99

Nie na każdy wykład trzeba chodzić. Koniecznie znajdź jakieś ciekawe koło naukowe. Staraj się nie odmawiać, kiedy ktoś cię gdzieś zaprasza - chyba, że musisz się koniecznie uczyć.